Marsz w obronie prześladowanych wyznawców Chrystusa oraz przedstawicieli innych religii odbył się we Wrocławiu. Zakończyła go wspólna modlitwa prowadzona przez duchownych z poszczególnych wspólnot.
„Jestem muzułmaninem, jestem sunnitą, jestem przeciwko ISIS”, „Nie dla ISIS” – transparenty niesione przez wrocławskich muzułmanów w marszu zorganizowanym przez Fundację Dzielnica Wzajemnego Szacunku Czterech Wyznań wyrażały jasno ich stosunek wobec Państwa Islamskiego (ISIS – Islamic State of Iraq and Sham).
Marsz wyruszył spod Synagogi pod Białym Bocianem. Przeszedł w pobliżu rzymskokatolickiego kościoła pw. św. Antoniego, prawosławnej cerkwi Narodzenia Przenajświętszej Bogarodzicy, ewangelickiego kościoła Opatrzności Bożej przy ul. Kazimierza Wielkiego – a wszędzie dołączali do niego przedstawiciele poszczególnych wyznań. Uczestnicy spotkania dotarli następnie, poprzez rynek, pod kościół garnizonowy pw. św. Elżbiety, gdzie prezes fundacji, Stanisław Rybarczyk, poprosił duchownych o poprowadzenie modlitwy.
– Jako imam wspólnoty muzułmańskiej na Dolnym Śląsku i jako przewodniczący muzułmańskiego związku wyznaniowego zwanego Ligą Muzułmańską w RP zapewniam, że nie tylko nie popieramy i nie uznajemy tych barbarzyńców – mówił imam Ali Abi Issa o Państwie Islamskim – ale również nie akceptujemy, aby wśród nas znalazła się osoba, która akceptowałaby takie barbarzyństwo, które nie leży w naturze religii. Muzułmanie, bracia i siostry, wręcz zastanawiają się nad fenomenem tych ludzi i ich działalności, która niszczy imię Boga i wizerunek islamu. Jedni uważają, że są oni tworem potrzebnym do powstrzymania demokracji na Bliskim Wschodzie, inni – że chodzi o ropę i bezpośrednią władzę nad bogactwami tego regionu. Jeszcze inni muzułmanie uważają, że są oni ignorantami, a ich czarna doktryna powstała w otchłani dyktatur i niesprawiedliwości panującej na Bliskim Wschodzie.
Posłuchaj imama:
_____________________
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu przed Ścianą Płaczu wybiła właśnie godzina porannej modlitwy...
Czy właśnie tym jest twórczość Olgi Tokarczuk? I czy nowa noblistka jest pisarką religijną?
Na wstępie istotne jest wprowadzenie teoretycznej perspektywy fundamentalistyczno-marksistowskiej, na której swoją wizję opiera Fred Halliday. Jak słusznie zauważa autor socjalistyczne państwa arabskie tj. np. Syria Assadów oparły się wpływom komunizmu w tym sensie, że nigdy w pełni nie zaakceptowały marksizmu-leninizmu, czyli socjalizmu naukowego jako ideologii dominującej w regionie. ISIL jest oparty o marksistowską teologię wyzwolenia z elementami islamizmu. Halliday porównuje ponadto zimnowojenne rewolucje na Bliskim Wschodzie do rewolucji południowoamerykańskich.
I tu pojawiają się wątpliwości kto wspiera ISIL. Al-Qaida, Rosja, Chiny, Izrael?
Wiele wskazuje, że Al-Qaida poza tym, że jest sieciową organizacją terrorystyczną jest także ideologiczno-politycznym koordynatorem działań wszystkich organizacji terrorystycznych typu fundamentalistyczno-marksistowskiego, w tym takich organizacji jak ISIL. Wyrosłych przecież po wojnie domowej w Afganistanie po wojnie sowiecko-afgańskiej.
Rosji i/lub Chinom służyłoby ono w przypadku upadku reżimu Assada do utrzymania wpływów w regionie, a nawet do ich zwiększenia. Izraelowi do odsunięcia zagrożenia lub jego niesymetryczności. Jeżeli spojrzymy z punktu widzenia komu najbardziej na rękę jest destabilizacja regionu to wydaje się, że Izraelowi. Tylko, że jest to wyjście krótkookresowe. Strategia długo horyzontalna wskazuje, że za powstanie i działalność ISIL-u odpowiada … marksizm.
Co się dotyczy możliwości powstrzymania ISIL. NATO jako jednostka nie znająca w pełni sieci powiązań Państwa Islamskiego powinna się wycofać. Paradoksalnie to właśnie obalenie reżimu Husajna doprowadziło do tej destabilizacji i pośrednio do Arabskiej Wiosny na Bliskim Wschodzie. Dlatego też pojawiły się u mnie wątpliwości czy przyłączenie Kuwejtu w 1990 roku przez Irak nie byłoby przejściowo w sensie geopolitycznym wyjściem słusznym ze wszech miar na drodze do umowy Weizmann-Fajsal, na której etapem powinna być współpraca Izraela, Iranu, Turcji i Arabii Saudyjskiej w celu likwidacji zagrożenia ze strony ISIL. I w ten sposób pozostanie Assada u władzy także jawi się jako ze wszech miar korzystne i/lub niezbędne do zachowania w miarę stabilnego status quo w regionie.
PS. Analogia do wydarzeń prowadzących do powstania ZRA wydaje się całkowicie uprawniona. Wzrastające wpływy partii Baas stawały się zagrożeniem dla dotychczasowego podziału dwupartyjnego w Syrii.