Nadzieję, że uchodźcy z Mosulu będą mogli jak najprędzej powrócić do własnych domów w ziemi swoich ojców, wyraził zwierzchnik Kościoła katolickiego obrządku chaldejskiego w pierwszą rocznicę ich wypędzenia.
Dokładnie rok temu, w nocy z 9 na 10 czerwca ub. r., oddziały tzw. Państwa Islamskiego zajęły to wielkie miasto na północy Iraku, usuwając z niego wojska rządowe. Wycofując się, oddziały irackie pozostawiły w rękach dżihadystów również bazy wojskowe pełne broni ciężkiej. Już w dniach bezpośrednio poprzedzających ofensywę islamistów opuściło Mosul ponad pół miliona jego mieszkańców, wśród nich wszyscy tamtejsi chrześcijanie, których było tam dziesiątki tysięcy. Zdobywcy usunęli z kościołów różnych wyznań krzyże i inne symbole chrześcijańskie.
W swoim przesłaniu patriarcha Louis Raphael Sako zapewnia o swej modlitewnej bliskości z uchodźcami. Wzywa irackich polityków do szczerych wysiłków na rzecz reformy kraju i pojednania, pisząc: „Tylko perspektywa pojednania narodowego będzie mogła położyć kres tragedii całej ludności kraju, sprawiając, że Irakijczycy nie będą się już wzajemnie zwalczali i zabijali, usprawiedliwiając konflikty motywami religijnymi”. Zwierzchnik największego chrześcijańskiego Kościoła Iraku wskazuje, że dopiero wówczas dzieci przestaną umierać „z głodu, pragnienia czy braku lekarstw”. Patriarcha chaldejskich katolików potwierdza, że Kościół nadal będzie czynił wszelkie wysiłki, by wspierać materialnie i duchowo ogromne rzesze uchodźców, przebywających w innych częściach Iraku czy w krajach sąsiednich. Nadal też będzie prosił Boga o dar pokoju.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?