W przeddzień pierwszych od 25 lata wolnych wyborów parlamentarnych w Birmie kard. Charles Bo ostrzega przed wzrostem wpływów grup ekstremistycznych kierowanych przez buddyjskich mnichów.
Taki charakter ma Stowarzyszenie Obrony Rasy i Religi, powstałe w 2014 r. na fali ataków wymierzonych w muzułmańską mniejszość, która stanowi 7 proc. mieszkańców tego azjatyckiego kraju. W wyniku organizowanych przez buddyjskich mnichów zamieszek od 2012 r. życie straciło setki ludzi należących do muzułmańskiej grupy etnicznej Rohingya, tysiące uciekło z kraju przez morze, a 150 tys. z nich znajduje się obecnie w obozach dla uchodźców.
„Pogląd, że Birma, musi mieć tylko jedną rasę i jedną religię, jest nie do zaakceptowania” – podkreśla birmański purpurat, krytykując działania buddyjskich mnichów wywodzących się plemienia Bamar, stanowiącego większość mieszkańców Myanmy, jak obecnie nazywa się Birma. Arcybiskup stolicy tego kraju jest zaniepokojony przyjętymi we wrześniu pod naciskiem buddyjskich ekstremistów nowymi ustawami, które dyskryminują mniejszości etniczne i religijne. Wymierzone głównie w muzułmanów przepisy nakazują m.in. rejestrację kobiet, które zamierzają wyjść za mąż za mężczyznę wyznającego inną religię, i wprowadzają administracyjną kontrolę nawróceń. Kard. Bo wzywa również liderkę opozycji, laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi, aby przerwała milczenie i stanęła w obronie prześladowanej mniejszości.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?