- Nie chodzi o to, że nie ma smutku czy cierpienia. Jest go pełno dookoła nas. Buddyzm uczy nas, jak sobie z nim radzić w godny i dojrzały sposób.
Powyższe słowa należą do Laurie Anderson (m.in. piosenkarki, reżyserki i autorki multimedialnych instalacji) i pochodzą z wywiadu, którego artystka udzieliła Kubie Armacie. Całą rozmowę, zatytułowaną „Jak rodzą się historie”, można przeczytać w aktualnym, weekendowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej.
Na trwającym obecnie we Wrocławiu festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty można zobaczyć nowy film Anderson zatytułowany „Serce psa”. To dokument, ale bardzo autorski, niemalże autobiograficzny. Jego bohaterami są m.in. matka reżyserki, jej mąż (znany muzyk Lou Reed), oraz – przede wszystkim - ukochana suczka artystki, Lolabelle, która pełni rolę swoistej przewodniczki w tym filmowym eseju o uczuciach, duchowości i przemijaniu.
Trzeba dodać w tym miejscu, że ani męża Anderson, ani matki, ani jej psa nie ma już pośród żywych. Stąd też w filmie cytaty np. z Tybetańskiej Księgi Umarłych – rytualnego, świętego dla buddystów tekstu. Świętego także dla Anderson, która praktykuje buddyzm i kilkakrotnie wspomina o nim w wywiadzie.
Stwierdza np. że „to religia, filozofia, która mówi, że wiele życiowych traum można złagodzić, czy nawet zaleczyć przez medytację”, zaś najszczęśliwsi ludzie, jakich poznała, to jogini.
Więcej jej przemyśleń na temat życia, przemijania i samego filmu „Serce psa” (który dla wielu posiada także wymiar terapeutyczny), znajdziemy w tekście „Jak rodzą się historie”, opublikowanym na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”.
*
Poniżej zwiastun filmu:
Nonesuch Records
Laurie Anderson - Heart of a Dog [Official Trailer]
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...