Jednakże dziś reformy są niemożliwe, bo blokuje je Arabia Saudyjska.
Tak uważa ks. prof. Samir Khalil Samir, jeden z najważniejszych islamologów w Kościele katolickim. Przypomina on, że w choć świecie muzułmańskim nie ma odpowiednika Papieża, to jednak w każdym kraju islamskim istnieją kompetentne władze duchowe. Wystarczyłoby na przykład, by kairski uniwersytet Al-Azhar wydał odpowiednie wytyczne, a wszyscy imamamowie w Egipcie musieliby się do niego dostosować.
Egipski jezuita przypomina, że islam przeszedł już w swej historii reformy interpretacji Koranu. Jednakże od 50 lat świat islamski znajduje się pod silnym wpływem Arabii Saudyjskiej, która dzięki swym ogromnym zasobom finansowym potrafiła narzucić własną, radykalną interpretację islamu w postaci tak zwanego wahabizmu. Ks. Samir wspomina, że w Kairze jeszcze w latach 60-tych tylko nieliczne kobiety nosiły welon. Dziś natomiast w niektórych dzielnicach, muszą go nosić nawet chrześcijanki. Wielki imam Al-Azhar, kiedy jest w Groznym, potępia wahabizm, a w Egipcie jest cicho, bo musi się liczyć z potężnymi wpływami Arabii Saudyjskiej. Przypomina on, że dwa jedyne w świecie muzułmańskim państwa świeckie, Syria i Irak, zostały zniszczone pod pretekstem walki z dyktaturą, jakby w innych krajach arabskich dyktatur nie było.
Zdaniem ks. Samira, biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej znajduje się aktualnie islam, bardzo ważne jest, aby kraje europejskie stawiały kategoryczne warunki muzułmańskim migrantom, którzy przybywają do Europy. „Jeśli nie będziecie od nich wymagać respektowania waszych praw, w tym wolności sumienia, wyrządzicie krzywdę im i sobie” – podkreśla prorektor Papieskiego Instytutu Wschodniego. Jest on przekonany, że oblicze islamu w Europie będzie zależało w dużej mierze od postawy samych Europejczyków.
Ks. Samir przyznaje, że otwarcie na uchodźców jest obowiązkiem, zastrzega jednak, że nie może być ono nieograniczone. Niezbędne jest zatem wyeliminowanie przyczyn migracji. Jego zdaniem islamski ekstremizm wynika z błędnego nauczania islamu. Jeśli dziś mamy imamów, którzy uczą na przykład, że kobieta jest gorsza od mężczyzny (Koran 2:228 i 4:34), albo że mąż ma prawo bić swoją żonę (Koran 4:34) pod warunkiem, że nie wyrządzi jej trwałej krzywdy, to nie można się dziwić, że potem pojawia się coś takiego jak Państwo Islamskie – mówi egipski islamolog w wywiadzie dla włoskiego tygodnika Il Tempo.
Zauważa on, że w ostatnich latach, na skutek zmian w kulturze zachodniej, zmieniło się też postrzeganie chrześcijan przez muzułmanów. Do niedawna byli oni niedoskonałymi wierzącymi, których islam może tolerować, pod warunkiem, że się upokorzą i będą płacić dodatkowy podatek. Widząc jednak, co się dzieje na Zachodzie, muzułmanie zaczynają postrzegać chrześcijan jako niewiernych, których można wygnać czy zabić. Jest to o tyle łatwe, że antagonizm w świecie islamskim stale się nasila. Dla Arabii Saudyjskiej, Kataru czy Turcji niewiernymi są już nawet szyici i dlatego kraje te finansują wymierzone w nich wojny, bo dla nich nie są to prawdziwi muzułmanie.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...