Co dosłownie tłumaczy się jako „bicie parszywców”.
O tym dziwnym rytuale religijnym, cieszącym się ogromną popularnością w Hongkongu przeczytać można w nowym numerze dwutygodnika „Forum”.
Z artykułu zatytułowanego „Bój się bogów!” dowiadujemy się m.in. o tym, w jaki sposób przebiega da siu yan. Otóż do parających się czarną magią wiedźm ludzie przynoszą zdjęcia swych nieprzyjaciół (bardzo często są to także politycy, za którymi nie przepadają). Kobiety ściągają buty, „zapalają kadzidła, otaczają się figurkami bóstw, a potem zapamiętale walą w parszywców obcasikami, aż zelówki się drą, a kartki rozpadają na strzępy”. W czasie bicia wypowiadają także tajemnicze formułki magiczne (wzywają bóstwa niebios i ziemi), zaś to, co zostaje z fotografii oblewają tłuszczem i podpalają.
Jak wierzą, od tej chwili „parszywcowi” zaczyna się w życiu wieść coraz gorzej (bóstwa zsyłają karę), natomiast osoba, która zwróciła się z prośbą o odprawienie rytuału, zostaje objęta modlitwą o pomyślność.
Rytuał ten miał wyewoluować z ludowych obrzędów, odprawianych przez wiejską ludność na południu Chin. Do Hongkongu przywędrował 50 lat temu, wraz z przybyszami z Kantonu i zaczął niejako zastępować dotychczasowe, hongkońskie wierzenia, takie jak np. kult bogini morza Tin Hau”.
Więcej na ten temat w nowym, 4 numerze dwutygodnika „Forum”.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?