O ciekawym zjawisku, czy też pedagogicznym eksperymencie, donosi tygodnik „Polityka”.
W artykule „Religia dla każdego” Adam Krzemiński pisze o wspólnych lekcjach, na których „uczniowie nie poznają wyłącznie własnej religii, lecz religijny język protestantów, katolików, muzułmanów, buddystów, religii żydowskiej”. Program ten dopuszczony jest we wszystkich szkołach w Hamburgu, a opracowano go po konsultacjach z przedstawicielami różnych religii i związków wyznaniowych.
Czym jeszcze różnią się takie szkolne lekcje religii od np. tradycyjnej, kościelnej katechezy? „Szkoła daje zewnętrzne spojrzenie na religie. Natomiast Kościół – wewnętrzny wgląd w chrześcijaństwo, pogłębiając religijne wychowanie” – przywołuje Krzemiński opinię zamieszczoną na łamach „Suddeutsche Zeitung”.
Okazuje się, że podobne tendencje występują nie tylko w Niemczech, ale także w innych krajach europejskich (Grecji, Luksemburgu, Austrii).
Na czym konkretnie polegają? I dlaczego współczesne spory między wyznawcami różnych nurtów islamu do złudzenia przypominają te, które przed wiekami toczyli chrześcijanie w czasach Reformacji? O tym w nowym, 13 numerze tygodnika „Polityka”.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?
Nawrócony francuski rabin opowiedział niezwykłą historię swojego życia.
Jakie role, przez wieki, pełniły kobiety w religiach światach?
Córka Hatszepsut – kobiety faraona. Pośredniczki między światem bogów i ludzi…