Atmosfera jest bardzo napięta, ścierają się różne poglądy.
Dla niektórych środowisk nawet zgoda na pobyt kilkunastu tysięcy Afrykańczyków jest czymś absolutnie nie do przyjęcia – uważa katolicki duszpasterz migrantów i uchodźców w Izraelu.
Premier Netanyahu zerwał w poniedziałek zawarte zaledwie kilka godzin wcześniej porozumienie z ONZ, które przewidywało deportację do krajów zachodnich 16 tys. migrantów i osiedlenie takiej samej liczby Afrykańczyków w Izraelu. Przeciwko porozumieniu protestowały ugrupowania nacjonalistyczne oraz mieszkańcy południowych dzielnic Tel Awiwu, w których liczba migrantów jest największa.
Ks. Nahra Rafic przypomina, że Izrael już od kilku lat prowadzi twardą antymigracyjną politykę. Uszczelnione zostały granice, obcokrajowcy napotykają na szereg represji, choćby fiskalnych.
„Jest jasne, że nie tylko w Izraelu, ale także w Europie i Stanach Zjednoczonych, istnieje lęk przed obcokrajowcami, obawa, że napływ migrantów zmieni tożsamość kulturową danego kraju. W Izraelu dodatkowo zawsze istniało przekonanie, że ta ziemia należy do jednego tylko ludu. «Ta ziemia jest naszym domem – mówią – i nie chcemy tu zbyt wielu obcych, którzy mogliby zmienić naszą tożsamość». Jednakże w rzeczywistości takie zagrożenie nie istnieje. Do 2012 r. liczba Afrykańczyków z Sudanu, Erytrei rosła. Izrael wybudował więc mur na południu i migranci już nie mogą tu dotrzeć. W konsekwencji w ostatnich latach liczba ubiegających się o azyl stale spada. Wielu wyjeżdża też z Izraela” – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Nahra Rafic.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...