Zakaz budowy minaretów nie jest sposobem na powstrzymanie „islamizacji Europy”.
Integracja i „Londonistan”
Niezależnie od znaczenia minaretów, pozostaje ważniejsze pytanie: o politykę imigracyjną krajów Europy Zachodniej i zdolność samych muzułmanów do integracji ze społeczeństwami zachodnimi. Co kraj, to obyczaj. Władze francuskie od dawna są konsekwentne w swoich metodach: zróbmy wszystkich Francuzami, bez wyróżniania się swoją religijnością i pochodzeniem. W takim klimacie przyjęta została słynna ustawa zakazująca noszenia ostentacyjnych symboli religijnych w szkołach publicznych. W Wielkiej Brytanii postawiono bardziej na integrację, czyli stworzenie warunków do pogodzenia wierności islamowi z pełnoprawnym obywatelstwem.
O ile we Francji chusty muzułmanek stanowiły problem dla ideologów laickości życia, to na Wyspach rozwiązano to w ten sposób, że dozwolone jest noszenie chusty w kolorze mundurka szkolnego. Z drugiej strony sami Brytyjczycy chyba zlekceważyli fakt, że obecność coraz większej liczby muzułmanów jest wyzwaniem dla kultury i tradycji narodowej. Melanie Philips w książce „Londonistan” twierdzi, że Wielka Brytania dokonała egzekucji na własnej kulturze, a Londyn stał się wylęgarnią islamskiego ekstremizmu. Wszystko z powodu braku odpowiedniej kontroli. Największe oskarżenie autorka rzuca w kierunku brytyjskich elit, które poddały się bezkrytycznie ideologii wielokulturowości, ale rozumianej w taki sposób, że nie ma w niej miejsca na dominację jakiejkolwiek większości. Jako przykłady podaje zastępowanie przez władze miejskie Bożego Narodzenia „festiwalem zimowym” czy likwidację przez banki… skarbonek w kształcie świnki. Philips mówi o „polityce spalonej ziemi”, wykorzenieniu, a puste miejsce – jej zdaniem – wypełniają stopniowo islamscy fundamentaliści.
Turek i NRD
– Muzułmanie nie są takim zagrożeniem, jak się ich często przedstawia – komentuje Stanisław Guliński. – Zależy, co się wyciągnie i naświetli. Owszem, można pokazać getta marokańskie, ale podobnie można przedstawić niezbyt ciekawe grupy Polaków w Wielkiej Brytanii, tylko czy to będzie reprezentatywne – pyta retorycznie. Jego zdaniem, trochę na wyrost są prognozy, według których za kilkadziesiąt lat Europa zostanie zdominowana przez muzułmanów, z powodu dzietności wyższej niż u rdzennych mieszkańców. – Badania wykazują, że w ciągu ostatnich 20 lat spadła dzietność także wśród muzułmanów. W Iranie jest to 2,2 dziecka na rodzinę, w Syrii 2,7, podczas gdy w latach 60. było 8,8. Ta tendencja jest widoczna również wśród imigrantów muzułmańskich w Europie. Podobno nawet Hezbollah, zaniepokojony małym przyrostem naturalnym wśród muzułmanów, zakłada kliniki in vitro! – dodaje Guliński.
Nie zawsze też sprawdzają się stereotypy o muzułmanach jako społecznych darmozjadach w krajach europejskich. W Niemczech kilka osób pochodzenia tureckiego zasiada w Bundestagu. Tureccy pracodawcy zatrudniają nierzadko rdzennych Niemców. – Jeżeli spojrzeć na wszystkie mapy bezrobocia w Niemczech, widać wyraźnie, że największe jest w landach dawnej NRD, a tam Turków nie ma – mówi Guliński. – Krążył nawet kiedyś taki dowcip: jaka jest różnica między Turkiem a Niemcem z byłej NRD? Ten pierwszy ma pracę.
Pożegnanie z Europą
Czy zakaz budowy minaretów w Szwajcarii może spowodować wybuch nienawiści wobec chrześcijan i wobec Zachodu w krajach arabskich? – Jeżeli doszłoby do ustanowienia podobnego zakazu w kolejnych krajach Europy, to ruchy fundamentalistyczne w krajach muzułmańskich postawią w trudnej sytuacji tamtejsze rządy – uważa Guliński. – W Syrii na przykład wykorzystywano sprawę z karykaturami Mahometa do wymuszania na Zachodzie zdjęcia embarga. Tam jest pełna kontrola nad tym, kto wychodzi na ulice. W takich krajach to rządy dają zielone światło do demonstracji, choć złość tych ludzi jest jak najbardziej autentyczna. Owszem, w Libanie mogą zdarzać się spontaniczne demonstracje, ale już w Syrii czy Egipcie – nie ma mowy – dodaje arabista.
Sprawa minaretów niemal zbiegła się ze sprawą nieszczęsnego wyroku Trybunału w Strasburgu w sprawie krzyży we włoskich szkołach. W niektórych komentarzach pojawiała się sugestia, że nie można bronić minaretów w sytuacji, gdy ściągają nam krzyże. Owszem, Rada Europy kolejny raz dała wyraz swojej stronniczości, bo decyzję Szwajcarów potępiła, a w obronie krzyży nie wystąpiła. Nie zmienia to jednak faktu, że tak jak nie ma zgody na absurdalne wyroki spłaszczające Europę do traktatów, wspólnej waluty i kompetencji pani Ashton, tak nie można zgodzić się na ograniczanie swobody religijnej muzułmanom, którzy przecież tu mieszkają, a nierzadko są też obywatelami. Z tego samego powodu protestujemy przeciwko dyskryminacji chrześcijan w niektórych krajach muzułmańskich. Odgórnymi przepisami nie da się powstrzymać „islamizacji Europy”. Chyba że zamkniemy granice i wyrzucimy „obcych”. Tylko czy to będzie jeszcze Europa?
Muzułmanie w Europie
Europa – ok. 50 mln
w tym:
Unia Europejska – ok. 18–20 mln
Rosja – ok. 19 mln (14 proc. społeczeństwa)
Francja – ok. 6,5 mln (10 proc.)
Holandia – ok. 1 mln (5,8 proc.)
Austria – ok. 450 tys. (4,2 proc.)
Belgia – ok. 420 tys. (4 proc.)
Niemcy – ok. 3,3 mln (3,9 proc.)
Wielka Brytania – ok. 1,8 mln (2,7 proc.)
Szwajcaria – ok. 330 tys. (4,3 proc.)
Źródło: CIA World Facebook