Już w starożytności wielokrotnie wspomniany grecki historyk i podróżnik Herodot nazwał współczesnych mu Egipcjan najbardziej pobożnymi ludźmi na świecie. Spostrzeżenie to było nad wyraz trafne, gdyż religia przenikała wszystkie sfery życia państwa faraonów.
9. Droga w zaświaty
Podobnie, jak otwarcie łona matki było w rozumieniu Egipcjan poprzedzone fazą przygotowawczą życia, zaczynająca się z momentem poczęcia, tak samo zamknięcie grobowca nie oznaczało jeszcze kresu życiowej wędrówki człowieka i automatycznego przejścia do stanu beztroskiego spoczynku. Najistotniejszy element osobowości, czyli dusza refleksyjna ba opuszczała zmumifikowane ciało, pozostawiając je pod opieką sobowtóra - ka i udawała się w daleką i niebezpieczną podróż. Jej ostatecznym celem miała być Sala Dwóch Maat, zlokalizowana na Wyspie Płomieni w podziemnym królestwie Ozyrysa. W niej zasiadał dostojny trybunał pod przewodnictwem Pana Wieczności, który miał zadecydować o jej ostatecznym losie.
Poglądy na tę wędrówkę zmieniały się w szczegółach z biegiem czasu, choć sam jej fakt nie ulegał wątpliwości już w Starym Państwie, a pierwsze wzmianki o niej możemy odnaleźć już w Tekstach Piramid. Poniższy opis, jak większość opisywanych w tym rozdziale zjawisk religijnych, oddaje w zasadzie stan wyobrażeń z okresu Nowego Państwa.
Po oddzieleniu od ciała dusza zmarłego opuszczała grobowiec i kierowała się w stronę Pustyni Zachodniej - ku granicom świata Amenti. Po drodze zatrzymywała się w oazie, gdzie pod rozłożystym drzewem witała ją bogini Hathor, zwana Panią Południowej Sykomory i obdarowywała znużonego wędrowca chlebem i piwem. Przyjęcie tych darów i ich spożycie oznaczało zerwanie więzi z doczesnością, podobnie jak to ma miejsce w innych wierzeniach śródziemnomorskich i bliskowschodnich. Dalsza droga była niebezpieczna, gdyż roiło się na niej od demonów podległych władzy starego węża Apopa. Dusza mogłaby łatwo zginąć w ich przepastnych paszczach, lecz na szczęście na ogół była obficie wyposażona w stosowne zaklęcia zapisane w Księdze Umarłych oraz niezbędne talizmany odpędzające wszelkie złe siły. Po przebyciu pustyni pełnej jadowitych węży i demonów dusza docierała wreszcie do rzeki ognia, która stanowiła pierwszą groźną zaporę. Jednak ludzie, którzy za życia postępowali zgodnie z zasadami maat, mogli się śmiało pogrążyć w jej płomienistym nurcie. Ogień parzył wyłącznie niegodziwców - natomiast sprawiedliwi odczuwali go jako błogi chłód. Za rzeką płomieni rozciągała się bagnista kraina zamieszkała przez małpy zakładaj ące sidła na demony i dusze. Zmarły mógłby się łatwo zgubić i paść ich ofiarą, lecz i w tym wypadku pomagał sobie zaklęciami z nieodzownej Księgi Umarłych i przewodnikami po zaświatach. Dobrym sposobem na pokonywanie piętrzących się trudności było przywoływanie imion rozmaitych bóstw, które same w sobie uruchamiały potężne siły i odstraszały ewentualnych prześladowców. Według Tekstów Sarkofagów droga przez ten rejon wiodła przez cztery bramy strzeżone przez groźnych strażników i wymyślne pułapki, obliczone na niepohamowanie przez zmarłego żądz cielesnych. Na przykład przy drugiej bramie wabiły nieszczęśnika swymi wdziękami dwie ponętne demonice. Uległość wobec ich zakusów mogła się zakończyć utratą nosa i warg, a tym samym utratą możliwości rozkoszowania się cudownymi zapachami i potrawami zaświatów. Z kolei przy czwartej bramie zbytnie łakomstwo, na posiłek oferowany przez demona Tut, mogło skończyć się pokoszto-waniem kału, co wykluczało pomyślne dotarcie do celu wyprawy, ponieważ zmarły stawał się w ten sposób nieczysty. Nareszcie po długiej wędrówce dusza docierała do miejsca lub kraju zwanego Resetau i stawała nad czarnymi wodami jeziora, zwanego w najstarszych tekstach Cha, natomiast w Nowym Państwie określanym czasem również nazwą Resetau. Dusza nie mogła go przebyć o własnych siłach. Według najstarszych tekstów przenosił ją sam bóg mądrości Thot pod postacią ibisa. Natomiast w późniejszych opisach korzystała z łodzi ponurego przewoźnika, który zawsze patrzył za siebie i z tego powodu nazywany był „wstecz patrzącym". Przed wejściem na łódź dusza zmarłego musiała się wylegitymować przed przewoźnikiem i przed każdą z części łodzi znajomością wszelkich imion przewoźnika i tajemnych nazw części łodzi, zapisanych na tę okazję w Księdze Umarłych. Dopiero po przebyciu tej ostatniej przeszkody lądowała na brzegu wyspy, gdzie znajdował się pałac Pierwszego z Zachodnich i prowadzona przez dwugłową boginię Hepet-Hor, docierała do podnóżka wyniosłego tronu Ozyrysa. W demotycznym opowiadaniu Si-Usire salę tę poprzedzało sześć przedsionków, opisanych następująco:
Wkroczyli do czwartej sali i Setme zobaczył ludzi zajętych pleceniem powrozów, które natychmiast chciwie pożerały stojące za nimi osły. Byli tam również inni, których pożywienie (woda i chleb) były zawieszone ponad nimi i skakali, by je dosięgnąć.
Wkroczyli do piątej sali i Setme zobaczył szlachetne duchy ustawione wedle swej godności. Lecz ci, którym ogłoszono wyrok i których skazano za zbrodnie, stali u bramy krzycząc ze strachu. Zasuwa wrót piątej sali była wbita w prawe oko nieszczęśnika, który błagał o zmiłowanie i głośno biadał nad swym losem.
Wkroczyli do szóstej sali i Setme zobaczył bóstwa władające mieszkańcami Krainy Podziemnej, zajmujące miejsca wedle ich godności, podczas gdy słudzy Świata Podziemnego stali wnosząc oskarżenia.
Dusza zmarłego mogła się w ten sposób zapoznać z przykładami kar wymierzanych grzesznikom, a tym samym porzucić wszelkie pokusy oszukania nieubłaganego sądu.
Dopiero po przekroczeniu ostatniej bramy zmarły stawał przed obliczem Ozyrysa i towarzyszących mu bogów, kończąc w ten sposób tę część egzystencji, którą obserwowaliśmy od momentu jego poczęcia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?