Już w starożytności wielokrotnie wspomniany grecki historyk i podróżnik Herodot nazwał współczesnych mu Egipcjan najbardziej pobożnymi ludźmi na świecie. Spostrzeżenie to było nad wyraz trafne, gdyż religia przenikała wszystkie sfery życia państwa faraonów.
Pobożność ta nie przejawiała się jedynie w opisywanym uprzednio życiu publicznym, lecz przede wszystkim dotyczyła życia codziennego i prywatnego. Mieszkańcy Czarnego Kraju odczuwali nieustanną obecność i opiekę boskich bytów od chwili swego poczęcia poprzez narodziny, dzieciństwo, zakładanie rodziny, pracę, rozrywkę, chorobę, śmierć i drogę w zaświaty aż do Sali Dwóch Maat, gdzie próba ważenia serca i sprawiedliwy wyrok bóstw rozstrzygał o jego życiu wiecznym lub ostatecznej zagładzie. Spróbujmy więc prześledzić tę drogę.
1. Poczęcie i okres płodowy
Podczas gdy my rozpoczynamy zwykle śledzenie losów człowieka od jego narodzin, starożytni Egipcjanie nie mogliby przy tym pominąć zarówno okresu ciąży, jak i samego aktu poczęcia. Ludzie Czarnego Kraju nie starali się odkładać momentu założenia rodziny, a narodzin potomstwa oczekiwali z wielką niecierpliwością. Było w tym oczywiście również sporo wyrachowania. Wprawdzie w wysoce zorganizowanym społeczeństwie egipskim więzi rodowe nie odgrywały tak zasadniczej roli, jak w patriarchalnych społecznościach azjatyckich nomadów, to jednak dobrze było mieć potomstwo, po którym spodziewano się troskliwej opieki na stare lata i zabezpieczenia ofiar grobowych. Aby móc liczyć na potomstwo, należało wpierw założyć rodzinę, przy czym inicjatywa w tej dziedzinie należała do kobiety, jak się wydaje w świetle ówczesnej liryki miłosnej:
Wyprawię święto mej bogini, Jeśli śmiałości doda mocy: Mój brat kobietą mnie uczyni Dziś jeszcze wśród upojnej nocy!
Tak czy inaczej, poznanie i zafascynowanie się sobą przyszłych rodziców nie byłoby możliwe bez pomocy jednej z dwóch ulubionych bogiń kraju faraonów - kociogłowej Bastet lub pięknej Hathor, nazywanej zwykle Złotą Krową. Kapłani tych bóstw oferowali wiele skutecznych zaklęć i amuletów, dzięki którym obiekt pożądania nie mógł się oprzeć, przy czym niektórzy z nich, będąc już w zaświatach, obiecywali swe wstawiennictwo u boskiej patronki:
Byłem śpiewakiem Czarodziejki,
tej co próśb wszystkich dziewcząt słucha,
gdy z płaczem jej się polecają (...)
Na głowę lejcie mi olejki!
Napójcie piwem moje usta
i chleb ułamcie na ofiarę.
U stóp połóżcie placków parę,
abym polecił was Hathorze,
co wszystko spełnia, wszystko może!
W razie powodzenia należało oczywiście podziękować za nadprzyrodzoną pomoc, co czyniono chętnie wyrażając wdzięczność w żarliwych modłach, jak to czyni zakochany w liryku ze zbioru znanego jako Siedem Howet:
Wielbię majestat Złotej Pani! Nad wszystkie inne ją przenoszę! Pieśni dziękczynne śpiewam dla niej! Potęgę Hathor jawnie głoszę!
Spełniła więcej niż prosiłem. Przysłała do mnie ukochaną! Przysłała samą, tak jak śniłem! Cudem jest to, co mnie spotkało!
Poczęcie było mocno zakorzenione w wyobrażeniach religijnych. Jednak i sam akt zbliżenia nie byłby możliwy bez pomocy ityfalicznego boga Mina, odpowiedzialnego za męską potencję. Nie był to jednak warunek wystarczający. Ojcostwo i macierzyństwo uważano za szczególny dar Wielkiego Boga, na który trzeba sobie było zasłużyć właściwym postępowaniem, tzn. życiem zgodnym z zasadami maat. Jeśli pomimo regularnego pożycia młoda para nie mogła doczekać się powiększenia rodziny, należało udać się do wyroczni któregoś z wielkich bogów (np. Thota, Ptaha albo ubóstwionego Imhotepa) i błagać o pomoc lub konkretne instrukcje. Tak właśnie czyni niepocieszony król z nowoegipskiego opowiadania Książę Przeznaczony i żona kapłana Setme Chaemwese - Mehusze w opowieści Si-Usire. Sposób okazywał się często skuteczny, a jeśli były potrzebne jakieś konkretne rady, bóstwo udzielało ich petentowi we śnie. Gdy wreszcie w oczekiwanym czasie nie pojawiła się u młodej mężatki przypadłość miesięczna, witano to w całym domu z wielką radością jako oznakę łaski bożej - przekazania daru życia, a bóstwu przekazującemu nowe życie (eg. anch) wyrażano wdzięczność darami i modlitwami.
W okresie płodowym boską opiekę nad przyszłym Egipcjaninem przejmował boski garncarz Chnum, który w ciągu dziewięciu miesięcy mozolnie kształtował w łonie matki jego ciało, jak to plastycznie przedstawia jeden z poświęconych mu hymnów:
On płynem krwi ożywia kości, I to jest dziełem jego ręki, Że świat wypełnia oddech życia, I szpik umieścił w środku kości by mogły działać jak należy. On również sprawia, że kobieta, Kiedy jej łono jest gotowe Przyjmuje życie i rozwija Do chwili kiedy je otworzy, Gdy On właściwy czas wyznaczy! Zaprawdę także z jego łaski Oddechem gardło się ożywia I on powietrzu nakazuje, By docierało do zarodka. On nakazuje rosnąć włosom I On pokrywa członki skórą, On też buduje kości czaszki, I On nadaje kształt policzkom, I tak formuje wygląd twarzy, Otwiera oczy, wierci uszy, Napełnia ciało tchnieniem życia. On tworzy usta do jedzenia, Przełyk do jego przełykania, On stworzył język do mówienia, A szczęki do ust otwierania, Gardło do przyjmowania płynów, Ślinę do plucia i łykania, Plecy do ciała umacniania, Kończyny zaś do poruszania, Ramiona do działania z mocą, Tyłek, by spełniał swe zadania, Żołądek stworzył do trawienia, Ręce i palce do ich pracy, Serce - by wszystkim kierowało,
Na kole garncarskim Chnuma w tym samym czasie powstawał ogromnie ważny składnik każdej istoty ludzkiej, duchowy sobowtór zwany ka, który będzie po narodzeniu chronił przyszłego człowieka i kierował wszelkimi funkcj ami życiowymi jego ciała, a po śmierci zamieszka wraz z nim w grobie. Ogromnie ważnym momentem ciąży było uformowanie serca, które Egipcjanie uważali za siedlisko intelektu i sumienia oraz mieszkanie osobistej duszy uczuciowej ba, która z kolei kiedyś stanie wraz z nim przed sądem Ozyrysa. Szczęśliwy rozwój płodu zależał także od zdrowia jego matki, na którą czyhało wiele niebezpieczeństw, a między innymi groźne demony. Dlatego należało ją powierzyć w opiekę niezawodnej bogini o kształcie krokodyla nazywanej Taueret (gr. To-eris), co znaczy po prostu „Wielka" (> Bogowie i boginie starożytnego Egiptu).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?