O powołaniu do życia na misjach, trwającej zaledwie rok budowie ogromnej szkoły, terrorystach z Boko Haram i nadziei dla Nigerii mówi s. Elżbieta Blok ze Zgromadzenia Sióstr Szkolnych de Notre Dame.
Rozpoczęła Siostra budowę?
Wróciłam do Nigerii z sumą, która na razie nie pozwalała na rozpoczęcie budowy. Ale pewnego razu zajrzałam na stronę rumskiej parafii pw. Judy Tadeusza i zobaczyłam w ogłoszeniach parafialnych informację o zbiórce na szkołę w Uyo. Pojawił się promyk nadziei. Wiedziałam, że to przyniesie skutek. Bardzo mi w tym pomógł ks. proboszcz Tadeusz Gut. Nazywam go archaniołem i taki jest w rzeczywistości. Ma tak ogromne serce, że rozpalił parafian do życzliwości i ofiarności. Pan Bóg błogosławi takim ludziom...
W Rumi pieniądze zbierano nadal?
W sierpniu ubiegłego roku rozpoczęliśmy budowę. Dzisiaj dziękuję Bogu za ks. prałata i jego ofiarność i systematyczność. Dziękuję także za naszego kierownika budowy, który wprawdzie nie jest katolikiem, ale jest bardzo doświadczony, szlachetny i uczciwy. Przez długi czas pracował przy o. Kelly, misjonarzu z Irlandii. Miło było patrzeć, jak ściany wznosiły się do góry. Kierownik budowy wybierał najlepsze materiały.
W ciągu kilku miesięcy powstał ogromny budynek. Na pierwszym poziomie jest 5 klas, biura, pokój nauczycielski, toalety i ogromne - jak na afrykańskie warunki - korytarze. Większość środków, to pieniądze ze zbiórek z tej i zaprzyjaźnionych parafii. Włączyły się w to dzieło parafie: z Wejherowa, Swarzewa i Jastarni. Cała ta pomoc szła przez ks. Guta. Jest jeszcze niewielki wkład afrykańskich parafian. Pierwsza wielka impreza odbyła się tuż przed Bożym Narodzeniem. Byli na niej przedstawiciele miasta i nigeryjskiego ministerstwa oświaty, aby wyrazić wielką wdzięczność za to, co szkoła otrzymała z tej parafii. Skończyliśmy wówczas dach. Wtedy ludzie z mojej parafii chcieli wypisać na wielkiej tablicy ofiarodawców i parafię św. Tadeusza Judy. Ale ksiądz proboszcz w swojej skromności nie zgodził się na to. Przyjechałam prosić go o zgodę.
Szkoła to niezwykły znak ludzkiej ofiarności...
Tak, ale to także znak łaski Boga. Dzieci się modlą, więc Pan Bóg miał szczególne wejrzenie na tę całą sprawę. Tam, w Nigerii, to dzieło ludzie nazywają "Boża łaskawość" i "Cud Bożego miłosierdzia".
Jak przebiegały prace budowlane?
Pierwsze wykopy pod fundamenty zaczynaliśmy na początku sierpnia 2017 roku. A trzeba dodać, że u nas nie ma żadnego sprzętu: koparek, betoniarek czy czegoś podobnego. Wszystko wykonuje się najprostszymi narzędziami. Beton miesza się łopatami. Kiedy laliśmy fundamenty, kobiety nosiły misy z betonem na swoich głowach. Na jeden strop potrzeba było 160 ton betonu. Z powodów technologicznych nie można było przerwać tego procesu. Takie akcje mieliśmy za każdym razem, gdy wylewaliśmy stropy. Należy więc to pomnożyć trzykrotnie. Na głowach noszono także wiązania stalowe. Płaciliśmy im jakieś niewielkie pieniądze, bo każdy z nich ma rodzinę, a z pracą jest naprawdę krucho. Za każdym razem zgłaszało się więcej ludzi, niż było to potrzebne. Kiedy jechaliśmy kupić materiały, zawsze zbiegali się ludzie, żeby załadować na samochód. Często byli to ludzie wykształceni. Niektórzy potrafili brać na głowę dwa worki cementu, bo wówczas zarobek był podwójny. Lał się pot, a oni pracowali. Ksiądz Gut od czasu do czasu postanawiał wypłacać pracującym na budowie ludziom premie. To był dla nich szok i ogromna radość.
Ks. Gut podkreśla, że cegły to nie wszystko.
Parafia robiła też różne zbiórki dla dzieci. Wysyłano nam przepiękne rzeczy, które były niespodzianką dla dzieci. Ks. Gut zaangażował w te działania także rumską szkołę. Zbierali dla nas maskotki, puzzle, przybory szkolne. Ostatnio parafia przysłała nam na dzień sportu koszulki w czterech kolorach. Mieliśmy okazję, by dobrze zaprezentować się w mieście. Szkoła cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Kiedy ją objęłam, chodziło do niej 90 dzieci. Dzisiaj jest ich 347. Teraz, kiedy powstał piękny budynek, ma ich być trzykrotnie więcej. Pojawiło się tylu chętnych, że musieliśmy zatrzymać zapisy do szkoły. Wszystko to pomogło nam także podnieść jej poziom. Dzisiaj to jedna z najlepszych szkół w mieście.
To wszystko owoc współpracy z jedną tylko parafią?
Z parafią współpracuję zaledwie od dwóch lat. Ale trudno uwierzyć w to, co się w tym czasie dokonało. Parafia ufundowała obrazy Miłosierdzia Bożego dla każdej z parafii w diecezji Uyo. Jest ich 73. Przekazano nam nawet część pieniędzy na ich oprawę. Nasz biskup był bardzo wdzięczny. Wystosował do wszystkich proboszczów listy, że mają przyjąć czcicieli kultu Bożego Miłosierdzia. Później jeździłam od parafii do parafii, żeby wręczyć te obrazy i zapalić ludzi do tego kultu. Ludzie byli bardzo zainteresowani. Dzisiaj ten kult w Nigerii rozszerza się, także poza naszą diecezją. Nie bez znaczenia jest tu kwestia prześladowań, jakich doświadczają katolicy. On daje nadzieję, że Pan Jezus uczyni cud, aby nas uchronić.
Proszę powiedzieć coś więcej o regionie, w którym przyszło Siostrze pracować.
Nasz stan jest jednym z piękniejszych stanów. Poprzedni prezydent miasta robił wszystko, żeby wybudować przynajmniej drogi. Ale prąd z miasta wciąż jest rzadko. Jeżeli jest przez pół godziny w ciągu dnia, to naprawdę dobrze. Dlatego mamy agregat, który włączamy na trzy godziny. Brakuje także podstawowych rzeczy. Mamy wodę, ponieważ jest to rejon, w którym jest nieco więcej opadów. Mamy też w parafii studnię głębinową. Podłączyliśmy do niej również szkołę. Jeżeli ktoś ma studnię na swojej posesji, za niewielkie pieniądze udostępnia wodę także innym. W okolicznych stanach są dużo większe problemy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...