Swietłana, chrześcijanka z Turkmenistanu, opowiada o swoim nawróceniu z islamu i o ewangelizacji muzułmanów.
Poczułam w sobie ogień, żeby ewangelizować moich rodaków, Turkmenów, którzy są muzułmanami. Dlatego, że Jezus zaczął zmieniać moje życie, kiedy jeszcze sama byłam muzułmanką – opowiada Swietłana, katoliczka z Aszchabadu, stolicy Turkmenistanu.
Chciałam umrzeć
Swietłana przyjechała do Polski odwiedzić swoją córkę Bahar, która ukończyła pierwszy rok studiów na KUL. Obydwie przez 4 tygodnie gościły na plebanii w Kielczy. Tamtejszy proboszcz ks. Jan Wypior odwiedził przed paru laty Turkmenistan i o. Andrzeja Madeja OMI, który jest misjonarzem w tym kraju od 21 lat i zakłada tam od nowa wspólnotę Kościoła katolickiego. Ks. Wypior zaprzyjaźnił się z tamtejszym Kościołem. To żadna przesada: można zaprzyjaźnić się z niemal całym Kościołem w Turkmenistanie, ponieważ katolików jest tam ok. 200. Żyją rozproszeni w pustynnym kraju w Azji Środkowej (dawna republika radziecka) o obszarze półtora raza większym niż Polska, zamieszkałym przez 5 milionów ludzi.
To najmniejsza wspólnota Kościoła lokalnego na świecie, żyjąca w trudnych warunkach, wśród ogromnej większości muzułmańskiej, w kraju, który jest bardzo zamknięty i rządzony dyktatorsko. Swietłana nawróciła się na chrześcijaństwo w trudnym momencie życia. Zmarł jej mąż, który utrzymywał rodzinę, ona została sama z trojgiem dzieci, w tym najmłodszą, trzyletnią Baharką. Nie mieli żadnych pieniędzy, często byli nawet bez chleba, głodowali. Pomagali im sąsiedzi, przynosząc coś do jedzenia. – Nie chciałam żyć, chciałam umrzeć, ciągle płakałam – wspomina Swieta. Wtedy jedna z koleżanek zaproponowała jej, żeby poszła do kościoła katolickiego, ponieważ tamtejsi księża mogą jej pomóc psychologicznie. Mowy o nawracaniu nie było. Swietłana poszła i spotkała o. Andrzeja Madeja. – Kiedy zobaczyłam zdjęcie twarzy Chrystusa z Całunu Turyńskiego, poczułam, jak Jego wzrok przeniknął do mojego serca. I poczułam, że chcę tam przychodzić. W październiku 2000 roku zaczęłam moją drogę do chrześcijaństwa – opowiada. Po dwóch latach katechumenatu przyjęła chrzest.
Pobudka o piątej rano
– Trzy lata po chrzcie miałam pragnienie, żeby ewangelizować Turkmenów. Ale nie udawało mi się to, bo nie wiedziałam, jak to robić. Powiedziałam Panu Bogu: nie potrafię i nie będę ewangelizować Turkmenów, bo oni uważają się za muzułmanów, Jezusa uznają tylko za proroka i mówią, że Bóg nie może mieć Syna. Ale Bóg pokazał mi, że jednak powinnam opowiadać rodakom o Jezusie. Przysłał do mnie sąsiadkę, Gulę, z którą bardzo się lubiłam. Ona była radykalną muzułmanką, bo przez trzy lata pracowała w Turcji i tam się zradykalizowała. Miała dużą rodzinę i po powrocie z Turcji wszystkich ich islamizowała. Pewnego razu powiedziała mi, że od żony mułły dowiedziała się, że w życiu można trzy razy zgrzeszyć. Jeśli zgrzeszysz więcej – idziesz do piekła.
Kiedyś sama zapytała mnie, kim jest Jezus Chrystus. I zaczęłam jej opowiadać, powiedziałam jej, że Bóg jest Miłością, bardzo ją kocha, a człowiek, który się ochrzci, zaczyna życie od nowa, bo Bóg przebacza wszystkie grzechy. Gula zrobiła wielkie oczy i zakrzyknęła: – Taaak???? Była bardzo zdziwiona. Poprosiła mnie o Nowy Testament. Przeczytała go w ciągu czterech dni. O piątej nad ranem, zaczęła pukać do moich drzwi i błagała, żebym koniecznie do niej przyszła. Spytała mnie, co ona ma zrobić z Mahometem… Odpowiedziałam, że Bóg da sobie z nim radę. Zaczęła gorzko mówić o nim: ilu ludzi zwiódł i okłamał. Dziwiła się, jak wielu ludzi poszło za jego nauką. I powiedziała, że chce przyjąć chrzest. Poszłyśmy do kościoła i zaczęła katechumenat. Kupiła sobie krzyżyk, zaczęła go nosić i przychodziła codziennie do kościoła. Kiedy rodzina zobaczyła ten krzyżyk, wyrzekła się jej. Nazwali ją zdrajczynią wiary. Nie mogła nawet jeść z nimi przy jednym stole, pozbawili ją domu. Do dzisiaj cała rodzina jest od niej odwrócona. Kiedy po dwóch latach pracy w Dubaju wróciła do Aszchabadu, była przygnębiona, że jeszcze nie otrzymała chrztu. Tak gorąco prosiła o. Andrzeja o chrzest, że ten zgodził się go udzielić.
Teraz Gula nadal mieszka i pracuje w Dubaju, tam chodzi do kościoła, codziennie modli się, czyta słowo Boże i ewangelizuje muzułmanów. W ogóle nie wstydzi się swojej wiary, opowiada o niej Arabom. Jest mocnej wiary – kończy Swietłana opowieść o swojej sąsiadce, byłej muzułmance.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?