Potężny mityczny kowal, wykuwający dusze szamanów.
W świecie Jakutów reputacja dobrego kowala to coś znacznie więcej niż dobry zarobek i produkcja zgrabnych błyskotek. „Kowale i szamani są z tego samego gniazda” – głosiło lokalne przysłowie, a za nim szedł już cały ciąg mitologicznych koneksji.
W tym świecie kowal otrzymywał swoje rzemiosło bezpośrednio od samego Kydaja Baschy – potężnego kowala piekieł. Bóstwa złowrogiego – pętającego żelaznymi okowami dusze ludzi schwytane przez złe duchy i wiążącego je w podziemnym świecie tak skutecznie, że żaden szaman nie odważył się ich uratować. Ale jednocześnie bóstwa dla tego świata najważniejszego – wykuwającego i hartującego w swojej infernalnej kuźni duszę przyszłego szamana, bez czego nigdy nie mógłby on przejść inicjacji i stać się podróżnikiem między wszechświatami, co z kolei naruszyłoby cały porządek wszechrzeczy.
To właśnie z piekła brała się nadnaturalna moc kowala – panowanie nad ogniem i metalem, umiejętność powstrzymywania złych duchów, a nawet, w razie konieczności… spalenia duszy samego szamana.
W Jakucji tak postrzegano rzeczywistość.
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Pożytki z katorgi". Autor: Wojciech Lada. Wydawnictwo Czarne, 2019 r.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?