Różnice zdań pomiędzy judaizmem i katolicyzmem są najbardziej widoczne w dziedzinie bioetyki. Przypomina o tym w rozmowie z biuletynem rzymskiej gminy żydowskiej rabin Gianfranco Di Segni, przedstawiony jako „mąż nauki i religii”.
Podkreśla on, że w judaizmie sztuczne zapłodnienie dopuszczalne jest zasadniczo z trzech powodów. Pierwszym jest „pozytywne podejście do nauk biomedycznych”. Judaizm „zawsze postrzega człowieka jako uczestnika dzieła stworzenia. W tym przypadku nie występuje więc żadna ingerencja ze strony człowieka w proces natury, lecz 'współpraca' ze Stwórcą”.
Powód drugi to „przykazanie biblijne: 'bądźcie płodni i rozmnażajcie się'. Posiadanie potomstwa to micwa, a kto nie może go mieć, nie wprowadza w czyn tego przykazania. Dlatego zapłodnienie in vitro cieszy się dużym powodzeniem w świecie żydowskim”. Z pomocą nauki „człowiek może wypełnić swoją powinność posiadania dzieci”.
Trzecim powodem jest fakt, że „w judaizmie przed upływem czterdziestu dni od poczęcia, embrion uważany jest za zwykłą wodę. Dlatego w czasie zapłodnienia in vitro embrion nie ma jeszcze statusu osoby: nie dochodzi do manipulacji osoby ludzkiej. Oprócz tego fakt, że embrion nie został jeszcze włączony do ciała matki stanowi dodatkowy powód, aby uważać tę technikę za dopuszczalną. Należy jednak pamiętać, że nie wolno produkować embrionów w celach naukowych, a dopuszczalność techniki zależy także od jej celów” - tłumaczy rabin Di Segni.
Dodaje on, że problemy pojawiają się gdy mamy do czynienia z tzw. zapłodnieniem heterologicznym, czyli nasieniem pobranym od dawcy innego niż mąż, które może prowadzić do zakłócenia „równowagi rodziny”. „Bierze się również pod uwagę prawo dziecka do posiadania wyraźnie określonych rodziców, ojca i matki, co w przypadku zapłodnienia heterologicznego nie występuje” – wyjaśnia włoski rabin. Dlatego „odradza się uciekania się do tej techniki”.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?