Przed wzrostem islamskiego fundamentalizmu w Pakistanie przestrzega przewodniczący tamtejszego episkopatu. Abp Lawrence Saldhana mówi wprost, że „każdemu kto sprzeciwia się ustawie o bluźnierstwie grozi w tym kraju śmierć”.
Jest to reakcja na zamordowanie gubernatora Pendżabu, który zginął z ręki swego ochroniarza tylko dlatego, że ośmielił się nazwać ustawę o bluźnierstwie „ciemnym prawem” i był zwolennikiem jej zmiany, jak też ułaskawienia skazanej z tego paragrafu na śmierć chrześcijanki Asii Bibi.
O radykalizacji nastrojów świadczy także fakt, że pod wpływem nacisków ze strony islamskich fundamentalistów, rząd wycofał się z zamiaru dokonania rewizji wspomnianej ustawy. W Sylwestra przez Pakistan przetoczyła się fala protestów paraliżujących kraj. Muzułmanie manifestowali wykrzykując m.in. takie hasła: „Poświęcimy nasze życie, obronimy świętość proroka”. Dzień później minister ds. religijnych Khursheed Shah ogłosił na forum Zgromadzenia Narodowego, że „rząd nie zamierza znosić ani modyfikować ustawy o bluźnierstwie. Poszanowanie świętego proroka stanowi bowiem część naszej wiary.” Wielu chrześcijan ze smutkiem przyjęło to oświadczenie, jak też i fakt, że reprezentujący ich posłowie nie zaprotestowali, tylko w milczeniu słuchali słów ministra ds. religijnych.
Propozycja rewizji ustawy została wniesiona przed parlament przez Sherry’ego Rhemana, członka prezydenckiej Ludowej Partii Pakistanu. Do tego samego ugrupowania należał zamordowany gubernator Salman Taseer. Jego morderca stwierdził, że „był on bluźniercą i poniósł karę przeznaczoną dla bluźnierców.” Jedną z jego „win” było to, że domagał się ułaskawienia skazanej na śmierć za rzekome bluźnierstwo Asii Bibi i co więcej, ośmielał się odwiedzać ją w więzieniu. Kobieta wciąż czeka na wyznaczenie daty rozprawy apelacyjnej, która pierwotnie miała być ogłoszona 24 grudnia.
Rosną obawy, iż islamscy fundamentaliści będą dalej mordować ludzi opowiadających się za zmianą niesprawiedliwej ustawy. Oficjalna fatwa została ogłoszona przeciwko ministrowi ds. mniejszości religijnych, katolikowi Shabhazowi Bhatti. Za domaganie się rewizji obecnej ustawy został on uznany za „współwinnego bluźnierstwa przeciwko Mahometowi” i z tego powodu powinien zostać zabity. Znawcy Pakistanu przypominają, że ustawa powinna być zniesiona także dlatego, iż muzułmanie nie respektują wyroków uniewinniających i sami wymierzają sprawiedliwość. Tak stało się w lipcu 2010 r., gdy trybunał w Faisalabadzie uniewinnił dwóch braci (30-letniego Rashida Emmanuela i 36-letniego Sajida Masiha Emmanuela) od zarzutu obrazy Mahometa. Gdy wychodzili na wolność, na schodach sądu dosięgła ich seria z broni maszynowej. Także Mansur Masih, uwolniony od zarzutu bluźnierstwa, został zamordowany, gdy opuszczał sąd w Lahaurze. Co więcej, wówczas fundamentaliści zamordowali także jednego z sędziów, Arifa Iqbala Battiego, który przyczynił się do jego uniewinnienia.
Ustawa o bluźnierstwie obejmuje kilku paragrafów pakistańskiego kodeksu karnego. Tych którzy obrażają lub znieważają proroka Mahometa lub świętą księgę Koranu czeka więzienie lub śmierć. Została wprowadzona w latach 80. XX wieku na fali islamizacji kraju przez ówczesnego generała Zia-ul-Haqa i służy głównie do wyrównywania prywatnych porachunków. Stąd powodami oskarżenia o bluźnierstwo jest często chęć przejęcia czyjejś ziemi czy domu, czy zdobycia czyjeś córki za żonę.
Obrońcy Mahometa nie żartują. Dotkliwie przekonał się o tym gubernator pakistańskiej prowincji Pendżab, który zabiegał o uwolnienie Asii Bibi. Za obronę chrześcijanki stracił życie. Zastrzelił go jeden z jego ochroniarzy w samym centrum Islamabadu. Jak wykazała sekcja zwłok, ciało pakistańskiego polityka przeszyło 27 kul. Zabójca oddał się w ręce policji i podał motywy zbrodni: „Salman Taseer był bluźniercą i poniósł karę przeznaczoną dla bluźnierców” – powiedział 26-letni ochroniarz.
Salman Taseer miał 65 lat. Był jednym z liderów prezydenckiej Ludowej Partii Pakistanu. Zabiegał o reformę prawa przeciwko bluźnierstwu oraz starał się o ułaskawienie Asii Bibi, pochodzącej z Pendżabu chrześcijanki, która została skazana na śmierć za obronę swej wiary. Sędziowie doszukali się w tym obrazy Mahometa i Koranu. Dodajmy, że jeden z lokalnych polityków muzułmańskich w Pendżabie wyznaczył nagrodę za zabicie Taseera w wysokości 230 tys. dolarów.
Jak podają pakistańskie media Muntaz Qadri, zabójca gubernatora nie jest fundamentalistą, choć odznacza się wielką pobożnością. Należy do umiarkowanego ruchu muzułmańskiego Dawat-i-Islami. Ma 5 braci i 4 siostry. Od trzech lat jest żonaty, niedawno został ojcem. Na dwa dni przed zamachem ostrzegł swych kolegów ochroniarzy, że zastrzeli Taseera. Zapewnił jednak, że dobrowolnie odda się w ręce policji.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...