Nie można pisać historii mazowieckich miast, zapominając o żydowskiej obecności, kulturze, pracy i religii. Dziś w większości przypadków jest to historia bezpowrotnie utracona. Jej materialne ślady tkwią w ziemi i w architekturze naszych miejscowości, ale również w pamięci ludzi. Trzeba je opowiedzieć.
Agnieszka Kocznur Nowo otwarta wystawa o 10 wiekach Płocka w Muzeum Mazowieckim prezentuje ocalałe pamiątki obecności Żydów. Wśród nich na uwagę zasługuje Aron ha-kodesz – Arka Przymierza, czyli święta skrzynia z małej synagogi przy ul. Szerokiej w Płocku Od 2001 r. niemal co rok jestem w Izraelu. I niemal co rok jadę z betlejemskiego karmelu do jerozolimskiego Yad Vashem, a potem już na piechotę wędruję na Wzgórze Herzla, na groby Icchaaka i Lei Rabinów, Nahuma i Rywki Sokołowów. Ci ostatni pochodzili z Wyszogrodu i Makowa Mazowieckiego, bliskich mi mazowieckich miasteczek. Nie byli wcale przyjaciółmi „katolickiej” Polski. Pewnie się dziwią, że przychodzę na ich grób, kładę kamień, odmawiam zdrowaśkę. Kiedyś może nawet powiedzieliby –filosemita.
Powiedzieć o życiu i śmierci
Na początku tego roku pojechałem do Yad Vashem z grupą polskich księży. Wzięliśmy udział w dwutygodniowym seminarium, poświęconym Zagładzie. Jak napisał ks. Henryk Romanik z Koszalina, byliśmy tam traktowani jako szczególny rodzaj nauczycieli, z naturalnym autorytetem w środowisku duszpasterskim i akademickim. Nasi izraelscy gospodarze chcieli przekazać nam, czego uczą młodzież przybywającą do tego strasznego i zarazem niezwykłego miejsca, co przyswajają przewodnikom klas licealnych, nawiedzających Auschwitz, Treblinkę, Majdanek i Bełżec, ale także Leżajsk i krakowski Kazimierz. A uczą ich, żeby nie tylko wędrowali z młodymi Izraelczykami po miejscach zagłady, ale także udawali się do miejsc, w których zrodziła się i rozwijała wielka kultura żydowska, gdzie żyli wielcy cadykowie i zwyczajni Żydzi, którzy tak jak oni kochali, myśleli i grzeszyli. Uczą też, żeby jadąc przez polskie miasta i miasteczka, pokazywali realia tamtej przedwojennej Polski, Piłsudskiego i Dmowskiego, PPS-u i Bundu. Próbują organizować spotkania z młodzieżą z polskich szkół.
„To byłoby trudne”
Podziwiałem kompetencję naszych gospodarzy i miałem możność opowiedzieć, że pochodzę z diecezji, która w obozie koncentracyjnym w Działdowie straciła obu swoich biskupów. Nazwa mojego rodzinnego miasta – Gostynin widnieje w Dolinie Gmin w Yad Vashem. Od wieków w Gostyninie żyła duża społeczność żydowska. W samym mieście i w jego okolicach było także wielu kolonistów niemieckich. To ci niemieccy „sąsiedzi” w połowie września 1939 r. objęli wszystkie ważniejsze stanowiska w mieście i zaprowadzali nowy, germański porządek, polegający m.in. na tym, że zaraz na początku proboszcz ks. kan. Kaczyński i kilku rabinów zostało pognanych na rynek i zmuszonych do mycia niemieckich samochodów. 11 listopada 1939 r., w święto narodowe, trzej gostynińscy wikariusze poszli jako zakładnicy za tego sędziwego i chorego księdza, osadzonego w więzieniu. 1 grudnia 1939 r. zostali wraz z innymi trzydziestoma zakładnikami, pośród których byli m.in.: burmistrz miasta, działacze ludowi, poseł na sejm, nauczyciele i czterej Żydzi, rozstrzelani.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?