Uzbrojeni policjanci od kilku dni chronią kościoły w Indonezji. Nadzwyczajne środki bezpieczeństwa podjęto po tym jak tłum muzułmanów zaatakował chrześcijańskie miejsca kultu oraz prowadzony przez Kościół sierociniec i szpital w środkowej części wyspy Jawa.
Potępiając atak obserwatorzy podkreślają jednak, że to agresywna działalność niektórych sekt chrześcijańskich może być przyczyną zaognienia sytuacji między muzułmanami, a wyznawcami Chrystusa w Indonezji.
Dwa protestanckie kościoły zostały spalone. W katolickiej świątyni muzułmanie ciężko pobili księdza, który bronił dostępu do tabernakulum, by nie pozwolić na sprofanowanie Najświętszego Sakramentu. Rozsierdzony tłum zniszczył również katolicki sierociniec i ośrodek zdrowia. Ta reakcja została sprowokowana niskim wyrokiem sądu dla 58-letniego Antoniusa Bawengana. Otrzymał on karę 5 lat, a muzułmanie domagali się dla niego śmierci za rozprowadzanie ulotek misyjnych, które zawierały niewybredne żarty z muzułmańskich symboli religijnych.
Główni sprawcy ataków zostali wczoraj zatrzymani. Nie skończyło to jednak dyskusji na temat metod ewangelizacji wykorzystywanych przez działające w Indonezji sekty chrześcijańskie, które stają się poważnym problemem także dla Kościoła katolickiego. Trudność polega na tym, że tak samo jak chrześcijanie mają problem ze zrozumieniem podziałów istniejących w łonie islamu, tak samo dla muzułmanów niezależnie od tego czy ktoś jest katolikiem, protestantem czy członkiem sekty, jest po prostu chrześcijaninem. To ma potem przełożenie, tak jak na Jawie, na konkretne akcje odwetowe. Niezależnie kto zawinił, cierpią wszyscy wyznawcy Chrystusa.
„Chodzi głównie o kaznodziejów wywodzących się z protestanckich sekt. W tym, co i jak nauczają niejednokrotnie są agresywni. W ich przepowiadaniu brakuje szacunku dla innych religii. Często używają sekciarskiego języka zrównując islam ze złem i grożąc piekłem wszystkim którzy się do nich nie przyłączą” – mówi ks. Bennny Susetyo, sekretarz wykonawczy Komisji ds. Dialogu Międzyreligijnego indonezyjskiego episkopatu. Takie postępowania – jak zauważa – prowokuje złość i agresję w społeczeństwie islamskim, co niejednokrotnie przekłada się później na antychrześcijańskie wystąpienia.
„Taka właśnie sytuacja miała miejsce w Temanggung, gdzie wcześniej relacje chrześcijańsko-muzułmańskie układały się dobrze” . podkreśla a bp Johannes Maria Trilaksyanta Pujasumarta, sekretarz episkopatu Indonezji. Antonius Bawengana bez żadnych skrupułów rozprowadzał materiały obrażające islam. Wcześniej występował również przeciwko katolikom wypowiadając się m.in. w uwłaczający sposób o Matce Bożej i modlitwie różańcowej.
Nie zmienia to jednak faktu, że rząd Indonezji niewiele robi, by chronić mniejszości religijne. Jest to tym bardziej konieczne wobec coraz większej arabizacji tamtejszego islamu, który staje się coraz bardziej radykalny.
Potępiając atak obserwatorzy podkreślają jednak, że to agresywna działalność niektórych sekt chrześcijańskich może być przyczyną zaognienia sytuacji między muzułmanami, a wyznawcami Chrystusa w Indonezji.
O tym, że nietolerancja religijna w Indonezji przybiera na sile, informuje najnowszy raport Instytutu na rzeczy Demokracji i Pokoju SETARA. W ubiegłym roku odnotowano tam 216 przypadków jaskrawego łamania wolności religijnej. Ponad 40 chrześcijańskich świątyń zostało zaatakowanych. Raport nie wyszczególnia do jakiego wyznania należały świątynie i kogo dotknęły akty dyskryminacji.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...