W Wielkiej Brytanii coraz częściej łamane jest podstawowe prawo człowieka: do wyznawania swojej wiary. Media opisują historię mężczyzny, któremu grozi wyrok z powodu modlitwy prowadzonej publicznie, w całkowitej ciszy.
„Antyspołecznym zachowaniem” nazwano milczenie człowieka, który samotnie stał przed ośrodkiem aborcyjnym w miejscowości Bournemouth. Ponad 20 lat temu opłacił zabójstwo swojego dziecka. Dzisiaj nawrócony, modlił się, stojąc tyłem do budynku, aby nie urazić uczuć klientów i personelu. „Modlę się za mojego syna, który nie żyje” odpowiedział funkcjonariuszom, którzy zapytali go, w jakim celu stoi przed ośrodkiem. Adam Smith-Connor nagrał tę rozmowę na telefonie. Jest dowodem w sprawie walki o prawo do wolności myśli.
Rozporządzenie rady miejskiej mówi o karze 100 funtów grzywny albo wyroku skazującym za akt jakiejkolwiek dezaprobaty przed ośrodkiem aborcyjnym. Do „zachowań antyspołecznych” zaliczono odmawianie różańca, czynienie znaku krzyża, recytowanie Pisma Świętego, kropienie wodą święconą, a nawet modlitwę, prowadzoną bez jakichkolwiek oznak zewnętrznych. Tego typu lokalne rozporządzenia coraz powszechniej wdrażane są przez samorządy Anglii i Walii.
„Nikt nie powinien być karany za to, w co wierzy – szczególnie wtedy, gdy wyraża to w zaciszu własnego umysłu” – brzmi oświadczenie chrześcijańskiej grupy prawnej Alliance Defending Freedom UK. To nie jedyna tego typu sprawa na Wyspach. W ubiegłym roku w Birmingham aresztowano kobietę za to, że stała bez ruchu i modliła się przed zakładem aborcyjnym, który był wówczas zamknięty. Isabel Vaughan-Spruce postawiono cztery zarzuty naruszenia bezpieczeństwa publicznego.
Jak czytamy w oświadczeniu prawników: „Szybkie rozprzestrzenianie się nakazów kryminalizujących postawę takich ludzi jak Isabel i Adam, powinno być przebudzeniem dla wszystkich tych, którzy cenią wolność słowa – nawet wolność myśli – bez względu na ich poglądy na temat aborcji”.
Tworzenie stref buforowych wokół ośrodków aborcyjnych, zwanych inaczej „strefami cenzury” to praktyka stosowana jak dotąd wyłącznie lokalnie. Do dzisiaj nie udało się przeforsować prawa, które obowiązywałoby w całym państwie, jednak obecnie, taka propozycja jest ponownie rozpatrywana przez parlament Anglii i Walii.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?