Wyznawcy judaizmu w Australii, w której – jeśli pominąć Izrael – żyje nadal najwięcej Żydów uratowanych z Zagłady, zaczynają na nowo odkrywać język jidysz. Jednym z prowadzących do tego środków ma być skomponowany jeszcze przed wojną w Polsce „Hymn Jidysz”.
Język ten był w powszechnym użyciu wśród Żydów Europy Środkowej i Wschodniej na przełomie XIX i XX wieku, a oparty był na dialektach górnoniemieckich z dodatkiem licznych elementów hebrajskich i słowiańskich i zapisywany był alfabetem hebrajskim.
Po zagładzie Żydów w latach II wojny światowej i utworzeniu w 1948 Państwa Izrael jidysz zaczął szybko zanikać, choć jednocześnie nadal tworzyli w nim niektórzy pisarze, przede wszystkim Isaac Bashevis Singer (1902-91), który za tę twórczość otrzymał w 1978 literacką Nagrodę Nobla.
Obecnie nadal mówią nim ortodoksyjni Żydzi, zwłaszcza w Nowym Jorku i w Jerozolimie, a ostatnio postanowiono przywrócić go do życia w Australii. W tym celu tamtejsza diaspora sięgnęła do jeszcze innych polskich korzeni, jakim jest „Hymn Jidysz”, który staje się na nowo jakby jej hymnem. Duży tekst na ten temat zamieścił 18 lipca „New York Times”. Utwór ów, zatytułowany „Mir Kumen On” (My tu przychodzimy), uwiecznił polski reżyser pochodzenia żydowskiego Aleksander Ford w swoim filmie z 1936, który można obejrzeć na YouTube. Pieśń tę śpiewają tam entuzjastycznie żydowskie dzieci w sanatorium dla zagrożonych gruźlicą w Miedzeszynie pod Warszawa, które istniało tam w latach 1926-42.
Odrodzeniem jidysz w Australii zajęło się zwłaszcza dwoje jego pasjonatów: nauczycielka muzyki Freydi Mrocki i literat dr Doodie Ringelblum. Rozpoczęli oni w 2004 zupełnie nowy rodzaj nauczania pod nazwą „Weekend zanurzenia się w jidysz” lub „Sof-Vokh Oystralye” (Weekend Australia). Programy te rozpoczynają się w piątki – zgodnie ze zwyczajem żydowskim – od zapalania świec i odmówienia błogosławieństw nad chlebem i winem właśnie w tym języku.
63-letnia Mrocki w wywiadzie dla dziennika nowojorskiego wyjaśniła, że gdy w 1995 zaprzestano wydawać w Melbourne ostatni dziennik w tym języku, „rozpłakałam się i powiedziałam sobie: «Jeśli ta kultura ma przepaść, to stanie się to po moim moim trupie». Tak jak ludzie oddają swoje życie Bogu, tak jak chcę oddać swoje dla jidysz”. Z kolei 60-letni dr Ringelblum uważa bogactwo tego języka za „nasz wkład w kulturę światową, tak jak judaizm jest naszym wkładem do bogactwa ludzkiego życia”. Podkreślił, że „w domu, w rozmowach z żoną i trójką dzieci dwa najczęściej używane słowa to «redt jidysz» (mówimy w jidysz)”.
Wielu żyjących w Melbourne Żydów, włączając w to Mrocki i Ringelbluma, to potomkowie uciekinierów z Europy, którzy osiedlili się w Australii w latach 1938-60. Dla niektórych z nich II wojna światowa nadal pozostaje traumą, z którą do dziś nie mogą sobie poradzić. Cytowana w dzienniku stuletnia obecnie Hania Joskowicz przeżyła wojnę, pracując w niemieckim obozie koncentracyjnym. Dopiero po wyzwoleniu dowiedziała się, że hitlerowcy zamordowali jej rodziców. „Do dziś czuje tę ich śmierć, w każdej minucie” – wyznała sędziwa Żydówka. Skomponowany w Polsce i śpiewany entuzjastycznie przez dzieci „Hymn Jidysz” jej i wielu innym dodaje nowej energii do życia.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?