Inkowie pielgrzymowali na szczyty wulkanów, aby tam składać ofiary z dzieci i kobiet. Tamtejszy ruch pielgrzymkowy był sprawnie funkcjonującą machiną, której częścią były wysokogórskie tambos, miejsca rytuałów i odpoczynku dla setek pielgrzymów. Sposób ich wykorzystania analizują badaczki Uniwersytetu Warszawskiego.
Capacocha to z jeden z najważniejszych rytuałów religijnych w państwie Inków. Polegał na składaniu bóstwom i miejscom świętym w ofierze dzieci i młodych kobiet, na szczytach gór lub wulkanów. Dotąd odkryto jedynie kilka ofiar capacocha, głównie na szczytach górskich w północnym Chile, południowym Peru i północno-zachodniej Argentynie.
Rytuał poprzedzała procesja, która zazwyczaj rozpoczynała się w Cusco i mogła trwać wiele miesięcy, zanim dotarła do prowincjonalnych sanktuariów i na górskie czy wulkaniczne szczyty.
"Warto podkreślić niezwykły wkład ze strony państwa w organizację tych pielgrzymek, bo wybudowanie dróg na szczyty, a na tych szczytach platform wymagało na pewno dużego wysiłku. Do tego musieli być przeznaczeni specjalni robotnicy, którzy po prostu przez jakiś czas zajmowali się tylko tym" - opisała w rozmowie z PAP dr Dagmara Socha z Centrum Badań Andyjskich Uniwersytetu Warszawskiego.
W 2022 roku rozpoczęto międzynarodowy projekt badawczy nad miejscami związanymi z ostatnimi etapami takich pielgrzymek. Naukowcy analizowali sposób zorganizowania przestrzeni tambos na wulkanach Chachani i Pichu Pichu w Peru.
Badania prowadziły dr Dagmara Socha z Centrum Badań Andyjskich UW i dr Dominika Sieczkowska-Jacyna z Politechniki Śląskiej. Publikacja na ten temat ukazała się w "Antiquity: a review of world archaeology" (https://www.cambridge.org/core/journals/antiquity/article/inca-human-sacrifice-and-sacred-pilgrimages-spatial-analysis-of-sites-on-the-chachani-and-pichu-pichu-volcanoes/7BD57BC30A69B7D75EB16701B1B9C24E).
"Tambos to bardziej ogólne określenie oznaczające zajazdy, które znajdowały się przy drogach inkaskich. Inkowie wybudowali tysiące kilometrów dróg, które łączyły całe Imperium, a w określonych odstępach znajdowały się właśnie tambos. Były miejscem magazynowania zboża, stacjonowali tam też posłańcy - wyjaśniła rozmówczyni PAP. - W przypadku szczytów górskich budowano je w kontekście religijnym i tylko takim religijnym i pielgrzymkowym celom miały służyć".
Tambos położone na dużych wysokościach były ostatnimi przystankami pielgrzymów przed wejściem na szczyt; niektóre z nich znajdują się na wysokości powyżej 4800 m n.p.m. Tambo na szczycie wulkanu Licancabur (po stronie chilijskiej) miało ponad 150 struktur i mogło pomieścić kilkaset osób.
Na obu badanych przez archeolożki UW wulkanach, Chachani i Pichu Pichu, tambos podzielono na dwie strefy: niższą oraz położoną wyżej.
Niższa część tambo Chachani składała się z 14 budynków, zorganizowanych w dwóch grupach wokół dziedzińca. W centrum znajdował się plac o powierzchni 250 mkw. Część położona wyżej to jeden budynek zbudowany przy dużej skale.
Odległość od wyższego tambo do szczytu wulkanu Chachani szacuje się na około sześć godzin wspinaczki. Wzdłuż ścieżki prowadzącej na szczyt Inkowie zbudowali dodatkowe małe schronienia, w których pielgrzymi mogli odpoczywać.
Główny plac niższej części tambo na wulkanie Pichu Pichu był skierowany w stronę doliny, z widokiem na pobliskie szczyty. Udało się tam zidentyfikować osiem budynków. Wyższa część tambo Pichu Pichu znajduje się 140 m na południowy wschód od niższej. Składała się z jednego budynku z trzema oddzielnymi pomieszczeniami.
Wielkość głównych placów w dolnych częściach tambos sugeruje, że zostały one zbudowane tak, aby mogło się na nich pomieścić wielu pielgrzymów, nawet setki chociaż jest mało prawdopodobne, aby tyle osób znajdowało się tam jednocześnie. Place mogły również być zaprojektowane jako miejsca rytuałów, które pielgrzymi mogli obserwować z zewnątrz, na wyznaczonej przestrzeni.
"Drugie tambos znajdowały się w pewnym oddaleniu od tego pierwszego. Tutaj prawdopodobnie zatrzymywali się pielgrzymi wyżsi rangą, na przykład kapłani z samymi już ofiarami, aby nie przebywać tam, gdzie reszta. Być może było wykorzystywane również jako miejsce wyroczni, ponieważ rola dzieci nie kończyła się wraz z momentem złożenia ich w ofierze. Również później pielgrzymi udawali się do nich, aby zadawać różne pytania i traktowali jako swoiste wyrocznie" - opisała dr Socha.
Jak wyjaśniła, odosobnione fragmenty tambo służyły pielgrzymom, którzy nie mogli udać się na sam szczyt. "Taka wspinaczka była dosyć skomplikowana, a te miejsca były jeszcze relatywnie łatwo dostępne. Oczywiście to jest jeszcze hipoteza nasza robocza, która będziemy rozwijać w ramach kolejnych sezonów badawczych" - opisała badaczka z UW.
W kolejnych sezonach badaczki planują dokładniejszą eksplorację zarówno nowo odkrytych, jak i znanych stanowisk z wykorzystaniem nieinwazyjnych metod dokumentacji i podczas tradycyjnych wykopalisk. Jednocześnie pracują nad badaniem próbek, aby ustalić chronologię i przebiegu rytuałów.
Ewelina Krajczyńska-Wujec (PAP)
Czyli inaczej Szczodre Gody. Słowiańskie święto obchodzone w pierwszy dzień zimy.
Czy po śmierci Bolesława Chrobrego rzeczywiście powrócono do wierzeń i praktyk pogańskich?