Dalajlama wskazał "bezwzględną politykę" Chin w kwestii wolności religijnej jako powód samopodpaleń, których w ostatnich miesiącach dokonało dziewięcioro Tybetańczyków.
Dalajlama wezwał Chiny do zmiany polityki.
Chiny muszą zrozumieć, "co jest prawdziwym powodem tych śmierci", a jest nim "zła, bezwzględna, nielogiczna polityka" na terenach zamieszkanych przez Tybetańczyków - podkreślił dalajlama w Tokio, dokąd przybył, by spotkać się z ofiarami tsunami, które nawiedziło Japonię w marcu.
Podobne stanowisko wyraziła niedawno Amnesty International podkreślając, że Chiny powinny pozwolić Tybetańczykom praktykować swą religię, bo obecna polityka Pekinu może "pogłębić resentymenty" etniczne w kraju.
Seria samopodpaleń spotkała się z potępieniem ze strony chińskich władz. Ich zdaniem są to akty terroru podsycane przez otoczenie dalajlamy.
Rząd tybetański na uchodźstwie nazwał samopodpalenia "tragicznymi czynami" i zwrócił się do społeczności międzynarodowej, by naciskała na Pekin w sprawie dialogu na temat polityki w regionach tybetańskich.
Oprócz tybetańskiego regionu autonomicznego, prefektury zamieszkane w większości przez Tybetańczyków znajdują się także w prowincjach Syczuan, Yunnan, Qinghai i Gansu.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?