Istniejące obecnie w Ameryce Południowej i Środkowej religie synkretyczne -santeria na Kubie, wuduw na Haiti, szango i szuteryzm na Trynidadzie i Grenadzie czy makumba, kimbanda, umbanda w Brazylii i inne - są wynikiem procesu, który rozpoczął się. z początkiem XVI wieku wraz z kolonizacją tej części świata, trwał kilka stuleci i bynajmniej nie jest jeszcze zakończony.
4. Synkretyzm religijnyNiewolnik zatem był chrzczony bądź przed przybyciem, bądź po przybyciu do Ameryki Południowej, jednakże jego przygotowanie do chrztu było żadne lub prawie żadne. W Nowym Świecie spotykał się z katolicyzmem ludowym, nie zawsze ortodoksyjnym, charakteryzującym się daleko posuniętym kultem świętych. Braki te można było usunąć przez systematyczną i permanentną katechizację w okresie po przyjęciu chrztu. Takiej katechizacji jednak nie prowadzono. Zresztą w miejscowościach oddalonych od większych skupisk ludności w ogóle nie mogło być mowy o regularnej katechizacji. Kościół wprawdzie zabraniał odprawiania tradycyjnych obrzędów afrykańskich, wszelako i tak wśród niewolników nadal panowały fetyszyzm i magia, a oddawanie czci rodzimym bóstwom nie zostało zaniechane, choć Bóg Białych okazał się mocniejszy i należało się z Nim liczyć. To „liczenie się" polegało na przejęciu zewnętrznych przedmiotów kultu katolickiego: relikwii, medalików, obrazów i obrazków świętych, wody święconej itp. oraz utożsamianiu ich z prawdziwymi fetyszami. W ten właśnie sposób symbole religijne całkowicie zatracały swoje historyczne i teologiczne znaczenie.
Własne tradycje i wierzenia religijne najwierniej zachowali niewolnicy wywodzący się z Afryki Zachodniej i nie będący pod wpływem islamu, tzn. z plemion grupy sudańskiej i bantuskiej. Byli to głównie Jorubowie z Nigerii, Ewę i Ponowię z Dahomeju, Fanti i Aszanti z Ghany oraz plemiona z Angoli, Konga i Mozambiku. W tych społecznościach religia była zapisana nie na papierze, lecz w sercach i myślach ludzi, ustnej historii i trądy ej i, rytuałach, obrzędach i postaciach spełniających funkcje religijne. Każdy mógł być nosicielem religii. W afrykańskich religiach tradycyjnych postępowanie człowieka znajduje motywację w jego wierze, która wyrasta z działania i doświadczenia, dlatego wiara i działanie nie mogą być traktowane rozłącznie, gdyż należą do jednej całości. Afrykańskie religie tradycyjne nie są uniwersalistyczne, lecz plemienne lub ogarniające szersze zbiorowości etniczne. Każda religia jest związana z ludem, z którego wyrosła i do niego się ogranicza. Religia tradycyjna jednej grupy nie może być głoszona w innej grupie plemiennej, co nie wyklucza faktu, że idee religijne mogą rozpowszechniać się od jednego ludu do drugiego. Takie idee rozprzestrzeniają się spontanicznie, w szczególności przez migracje, egzogamiczne małżeństwa lub nabytą wiedzę od innej grupy plemiennej. Religie plemienne nie mają swoich misjonarzy, ani żadnych „wyznań wiary"; są one zapisane w sercu każdego członka wspólnoty i każdy z nich sam w sobie jest żywym wyznaniem swej własnej religii. Tam, gdzie jest jeden z nich, jest jego religia, ponieważ każdy jest istotą religijną. To właśnie czyni Afrykanów tak religijnymi; religia tkwi w ich całym systemie istnienia.
Religie tradycyjne nie są religiami jednostek, lecz wspólnot, do których one należą. Być człowiekiem (muntu) znaczy należeć do jakiejś wspólnoty (bantu), a to z kolei wymaga uczestniczenia w wierzeniach, obrzędach, rytuałach i uroczystościach tejże grupy. Jednostka nie może oderwać się od religii swojej wspólnoty, gdyż odcięłaby się od własnych korzeni, własnego układu bezpieczeństwa, od więzi krwi i od tych, którzy uświadamiaj ą mu jego egzystencję. Pozbawienie się jednego z tych integralnych komponentów życia jest równoznaczne z postawieniem się poza całym kontekstem społecznym i kulturowym. Wyzbycie się religii to wyłączenie się z życia społecznego; Afrykanin nie wie, jak egzystować bez religii, bez której jest nikim i niczym. Ponieważ religia tradycyjna przenika wszystkie dziedziny życia, nie istnieje formalny podział między sferą świętą a świecką, religijną a niereligijną, duchową a materialną. Gdzie jest Afrykanin, tam jest jego religia; niesie on ją ze sobą w pole, gdzie sieje ziarno czy zbiera plony. Zabiera ją ze sobą, gdy idzie do przyjaciół wypić piwo czy wziąć udział w pogrzebie. Zabiera religię ze sobą do sali egzaminacyjnej w szkole czy na uniwersytecie. Zabrali ją również ze sobą niewolnicy, gdy zostali przetransportowani na kontynent południowoamerykański.
Geneza religii synkretycznych w Ameryce Południowej (fragment)