Fani „Gwiezdnych Wojen” z niecierpliwością oczekują premiery nowej części cyklu - film wejdzie na nasze ekrany w grudniu tego roku. Mnie bardziej ciekawią jednak nastroje wśród wyznawców… jediizmu.
Postać tego słowiańskiego boga wywodzi się najprawdopodobniej z pradawnego kultu bydła rogatego. Co ciekawe to rogate bóstwo może być obecne i dziś w naszej kulturze, a to za sprawą ludowego, kolędniczego Turonia.
Czytając, czy oglądając nowe wersje przygód Sindbada Żeglarza, przeznaczone dla najmłodszych, można zauważyć pewną prawidłowość. Ich akcja rozgrywa się co prawda w świecie Orientu, ale wszelkie odniesienia do tradycji i wierzeń islamskich są w nich pomijane.
Dziś często utożsamia się ją z Nocą Świętojańską. W pewnym sensie słusznie.
Czyli etiopscy, czarnoskórzy żydzi, którzy dziś często traktowani są w Izraelu, jak obywatele drugiej kategorii.
Pradawne, szczątkowe ponoć wierzenia, ułożyły się tu w bardzo logiczną całość, tworząc najprawdziwszy panteon bóstw oraz mitologię, którą śmiało można zestawić z mitami Greków, Rzymian, Celtów, czy ludów Północy.
Słowiański Helios? Serbski odpowiednik kopalnianego skarbnika? A może bałkański wilczy pasterz, znany z baśni i pieśni folklorystycznych?
Wszystko po to, by oderwać się od spraw codziennych. Skoncentrować się na własnym wnętrzu. Duchowo się samodoskonalić. Sprawić, by umysł został przebudzony.
Czyli szmaragdowa góra. Wzniesienie sięgające nieba. Oddzielające świat widzialny od niewidzialnego.
Niebawem Wielkanoc. Często za jej popkulturowy symbol uznaje się czekoladowego zajączka, zwanego w języku angielskim Easter Bunny, w niemieckim zaś Osterhase.