Tysiące sunnitów zgromadziły się w piątek w różnych miejscach Iraku na największych - jak się wydaje - demonstracjach od czasu zainicjowania tydzień wcześniej fali publicznych protestów przeciwko zdominowanemu przez szyitów rządowi.
Wskazuje to na ciągłe umacnianie się antyrządowych nastrojów wśród sunnickiej mniejszości. Największą frekwencję miał w piątek protest, zorganizowany wzdłuż prowadzącej przez prowincję Anbar głównej drogi z Bagdadu na zachód ku granicy z Jordanią i Syrią.
Demonstranci w mieście Faludża, w Anbarze, trzymali transparenty deklarujące aktualny dzień "piątkiem honoru". Niektórzy mieli ze sobą flagi Iraku z czasów opierającej się głównie na sunnitach dyktatury Saddama Husajna, obalonej przez inwazję wojsk USA w 2003 roku. Inni nieśli nową flagę państwa, wprowadzoną w 2008 roku, a kilka osób zgromadziło się pod emblematem zdominowanego przez sunnitów zbrojnego ruchu oporu w sąsiedniej Syrii, gdzie powstańcy dążą do obalenia reżimu alawickiego prezydenta Baszara el-Asada.
W Mosulu, na północy Iraku, wyszło w piątek na ulice około 3 tys. ludzi protestując przeciwko temu, co określają jako marginalizowanie sunnitów i żądając uwolnienia sunnickich więźniów. Podobnie jak podczas wcześniejszych demonstracji w tym tygodniu, skandowano tam spopularyzowane w trakcie arabskiej wiosny hasło "naród chce upadku reżimu".
Ponadto tysiące ludzi uczestniczyło w marszach w zamieszkałych głównie przez sunnitów miastach Tikrit i Samara w północnym Iraku, a do protestów tych przyłączyli się parlamentarzyści i przedstawiciele lokalnych władz - poinformował Mohammed al-Asi, rzecznik zarządu prowincji Salahuddin.
Premier Iraku Nuri al-Maliki ostrzegł na konferencji prasowej w Bagdadzie przed możliwością ponownego rozpętania krwawego konfliktu międzywyznaniowego i zaznaczył, że kraj jest bliski powrotu do "ciemnych dni, gdy ludzie byli zabijani z powodu swych nazwisk lub tożsamości".
"Narody, które dążą do pokoju, miłości i odbudowy muszą wybierać cywilizowane sposoby wyrażania swych racji. Nie do przyjęcia jest wyrażanie opinii poprzez blokowanie dróg, pobudzanie międzywyznaniowej wrogości, grożenie rozpętywaniem wojen i dzieleniem Iraku. Zamiast tego musimy rozmawiać, słuchać siebie nawzajem i porozumiewać się w sprawie przezwyciężania różnic" - powiedział Maliki, mając niewątpliwie na myśli piątkową demonstrację w Anbarze.
Czynnikiem inicjującym najnowszą falę niepokojów było dokonane w ubiegłym tygodniu aresztowanie 10 ochroniarzy pochodzącego z Anbaru ministra finansów Rafii al-Isawiego - jednego z najwyższych rangą sunnitów w irackim rządzie.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?