Miliony hindusów zanurzyły się w wodach Gangesu na północy Indii, zmywając z siebie grzechy. Uczestniczą w Wielkim Święcie Dzbana - Maha Kumbh Mela - odbywającym się w Indiach raz na trzy lata.
Miliony hindusów zanurzyły się w wodach Gangesu na północy Indii, zmywając z siebie grzechy. Uczestniczą w Wielkim Święcie Dzbana - Maha Kumbh Mela - odbywającym się w Indiach raz na trzy lata.
W święcie, które trwa łącznie 55 dni i zaczęło się 14 stycznia, brało udział w niedzielę ponad 30 mln ludzi. Zanurzyli się oni w Gangesie w Allahabadzie, w pobliżu miejsca, gdzie do rzeki wpływa Jamuna oraz gdzie - według wierzeń hinduskich - pojawia się trzecia święta rzeka, podziemna Saraswati.
Hindusi wierzą, że rytualne ablucje zmywają z nich dawne grzechy, dzięki czemu mogą wyzwolić się z cyklu narodzin i śmierci. Podczas tegorocznego święta w Gangesie zamierza się zanurzyć ponad 110 mln ludzi.
W celu zapewnienia bezpieczeństwa podczas festiwalu zmobilizowano około 50 tysięcy policjantów, żołnierzy, a także agentów służb specjalnych, gdyż władze chcą zapobiec takim tragediom jak w czasie Wielkiego Święta Dzbana w 1954 roku, kiedy tłum zadeptał na śmierć - według różnych ocen - od 500 do 800 osób.
W niedzielę też nie obyło się bez ofiar. Co najmniej 10 osób zginęło, a 30 odniosło obrażenia, gdy na stacji kolejowej w Allahabadzie zawaliła się część nadmiernie obciążonego mostu dla pieszych i wybuchła panika. Niektóre źródła mówią o 20 ofiarach śmiertelnych.
Wielkie Święto Dzbana odbywa się co trzy lata na zmianę w Allahabadzie, Nasiku, Udźdźajnie i Hardwarze - czterech miejscach, gdzie według wyznawców hinduizmu pewne bóstwo rozlało z dzbana nektar nieśmiertelności. Jednak za najważniejszy uchodzi Wielkie Święto Dzbana w Allahabadzie, gdzie nektar zmieszał się z wodami Gangesu i Jamuny, nadając im moc oczyszczenia z wszystkich grzechów.
Teren, na którym pielgrzymi przebywają, jedzą, śpią, dokonują ablucji, modlą się i słuchają nauk religijnych, rozciąga się na obszarze 2 tys. hektarów.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?