Przedstawiciel angolańskiego ministerstwa kultury w wypowiedzi dla AFP zdementował doniesienia, jakoby władze zakazały wyznawania islamu w tym kraju. Sprawa wciąż jednak wydaje się dość skomplikowana.
- Nie ma w Angoli wojny z religią muzułmańską, ani jakąkolwiek inną - oświadczył Manuel Fernando, dyrektor Krajowego Instytutu Spraw Religijnych, podlegającego ministerstwu.
Dodał, że nie istnieją żadne wytyczne, mające na celu niszczenie lub zamykanie miejsc kultu.
Sprawa wydawałaby się jasna, gdyby nie dziwnie wymijające odpowiedzi, jakich na pytania o tę kwestię udzielają placówki dyplomatyczne tego kraju. Wprawdzie dyplomata Angoli, akredytowany w Waszyngtonie zaprzeczył doniesieniom o zakazie wyznawania w jego kraju islamu, jednak uczynił to anonimowo. Oficjalnie ambasada ta stwierdziła jedynie, że nie ma żadnych informacji na ten temat.
Podobną deklarację usłyszeliśmy w ambasadzie Angoli w Warszawie. Odmówiono nam jakiegokolwiek komentarza z braku pewnych informacji w tej sprawie.
Wydaje się, że sytuacja w Angoli jest napięta, jednak trudno zdobyć szczegółowe informacje na ten temat. Jeden z południowoafrykańskich serwisów - zaprzeczając doniesieniom o zakazie – doniósł jednak, że mamy w Angoli do czynienia z kryzysem: „Prawie 300 ludzi protestujących przeciw rządowi zostało w ostatnim tygodniu uwięzionych po tym, jak dwóch działaczy zostało zabitych przez siły rządowe.”
Wciąż staramy się o możliwie najdokładniejsze wyjaśnienie, co dzieje się w Angoli. Cokolwiek ustalimy, podamy do wiadomości naszych czytelników.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?