Czy zgodny z konstytucją jest ustawowy wymóg posiadania polskiego obywatelstwa, aby zostać przyjętym do gminy wyznaniowej żydowskiej - takie pytanie prawne ma do rozstrzygnięcia Trybunał Konstytucyjny.
Pytanie zadał w październiku 2013 r. Sąd Okręgowy w Krakowie, rozpatrujący pozew osoby wyznania mojżeszowego, nie posiadającej polskiego obywatelstwa, której gmina wyznaniowa żydowska odmówiła przyjęcia w poczet swych członków. Powód domaga się w pozwie, aby sąd nakazał gminie złożenie oświadczenia woli przyjęcia go.
Odmawiając, gmina powołała się na artykuł ustawy z 1997 r. o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich. Uniemożliwia on pełnoletnim osobom wyznania mojżeszowego, mieszkającym w Polsce, lecz nie posiadającym obywatelstwa polskiego, przyjęcie w poczet członków gminy.
SO zapytał TK, gdyż nabrał wątpliwości, czy ten artykuł jest zgodny z konstytucyjnymi zasadami równości oraz wolności sumienia i religii. Sąd zawiesił ten proces do zbadania sprawy przez Trybunał, uznając że od jego odpowiedzi zależy sądowe rozstrzygnięcie.
Jak wynika z materiałów sprawy, zamieszczonych na stronie internetowej TK, powód od 2011 r. mieszka w Polsce i wiąże z nią najbliższą przyszłość. Wystąpił on w 2012 r. o status członka gminy wyznaniowej żydowskiej. Gmina odpowiedziała, że jego argumentacja nie odpowiada prawu regulującemu tryb nabywania członkostwa w Wyznaniowej Wspólnocie Żydowskiej w RP.
Według powoda (jego dane na stronie TK zanonimizowano) artykuł ustawy z 1997 r. jest niezgodny z konstytucją RP, gdyż godzi w zasadę równości oraz wolności sumienia i religii. Powód podkreśla, że brak obywatelstwa polskiego nie może uzasadniać odmowy dostępu do gminy. Zdaniem powoda decyzja o przyjęciu kogoś w poczet członków związku wyznaniowego powinna być motywowana względami religijnymi, a nie kryteriami formalnymi. Powód twierdzi też, że mimo "silnej motywacji religijnej", nie może w pełni uczestniczyć w życiu społeczności żydowskiej.
W pytaniu prawnym SO zwrócił uwagę, że ustawy regulujące działalność w Polsce innych kościołów czy związków religijnych nie ograniczają przynależności do nich pod kątem posiadania obywatelstwa RP. "W konsekwencji osoby wyznania mojżeszowego znajdują się w sytuacji mniej korzystnej niż osoby innych wyznań, zamieszkujących i praktykujących na terenie Polski" - napisano do TK.
Ponadto SO przypomniał, że członkowie gmin żydowskich mają prawo do zwolnień od pracy lub nauki na święta religijne nie będące dniami ustawowo wolnymi od pracy; przysługuje im też prawo zwolnienia od pracy lub nauki na czas szabasu. "Brak statusu członka tego związku wyznaniowego prowadzi do naruszenia konstytucyjnej zasady wolności sumienia i religii" - uznał SO.
SO zaznaczył, że wyznawcy tej samej religii nie powinni być różnicowani w swych uprawnieniach ze względu na brak obywatelstwa polskiego, a nie sposób doszukać się żadnego ważnego interesu, któremu takie różnicowanie miałoby służyć. "Analiza kwestionowanej ustawy oraz poszczególnych ustaw wyznaniowych nie pozwala doszukać się racjonalnych przyczyn takiej regulacji" - napisał SO.
Podkreślił on też, że poprzedzające ustawę z 1997 r. rozporządzenie prezydenta RP jeszcze z 1927 r. o uporządkowaniu stanu prawnego w organizacji gmin żydowskich nie przewidywało wymogu obywatelstwa polskiego dla osób zamierzających zostać członkami gmin żydowskich.
Według SO decyzja o przyjęciu do grona członków wspólnoty wyznaniowej powinna być uzasadniona przede wszystkim względami religijnymi, przynależnością do grona wyznawców danej religii, zamieszkaniem na terytorium państwa, a wymóg posiadania obywatelstwa danego kraju ma znaczenie formalne i nie powinien przesądzać o przynależności wyznawcy danej religii do grona jej członków.
TK na razie nie wyznaczył terminu rozprawy (trzeba na nią czekać miesiącami). TK musi uzyskać stanowiska w sprawie od Sejmu i Prokuratora Generalnego. TK może też wezwać związek gmin żydowskich do udziału w postępowaniu.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?