Przestrzeganie muzułmańskiego postu w czasie ramadanu przynosi coraz więcej problemów społecznych, nie tylko w Europie. Życie codzienne wielu wiernych zamienia się w koszmar.
Podczas tegorocznego mundialu światowe media zwróciły uwagę na kłopot dzielnej reprezentacji Algierii w czasie brazylijskich rozgrywek mistrzostw świata w piłce nożnej. Pojawiło się mianowicie pytanie, czy piłkarze będą w stanie grać. Święty miesiąc ramadan rozpoczął się w tym roku 29 czerwca, zobowiązując wiernych do surowego postu od wschodu do zachodu słońca. Oczywiście zakaz palenia papierosów czy odbywania stosunków seksualnych raczej nie może wpłynąć na zdolność do gry, ale powstrzymanie się od jedzenia i picia w sytuacji dużego wysiłku fizycznego i brazylijskich temperatur sięgających nawet 30 stopni mogłoby poważnie tę zdolność ograniczyć. Delikatna kwestia ramadanu dotyczyła też niektórych reprezentantów innych krajów, które zwycięsko wyszły ze swych grup, jak Nigeria, Francja czy Niemcy. Problem rozwiązał się właściwie sam, bo reprezentacje z muzułmańskimi zawodnikami wkrótce odpadły z turnieju, a Niemiec pochodzenia tureckiego Mesut Özil zdecydował, że nie będzie pościł. Jednak to, co na brazylijskich mistrzostwach miało rozmiar krótkiej anegdoty, w krajach muzułmańskich staje się ciężką społeczną łamigłówką. Wstydliwie skrywaną, gdyż wiąże się z nadzwyczajnie zwiększoną nerwowością, a nawet przemocą.
Trudność ze zrozumieniem, na czym polega problem z ramadanem, wynika z przeświadczenia wielu chrześcijan, że chodzi o post w zasadzie podobny do np. naszego Wielkiego Postu, choćby przez jego cele duchowe. W obu przypadkach asceza, której mają towarzyszyć wyciszenie, modlitwa i jałmużna, ma być środkiem szczególnego zbliżenia się do Boga. Istnieją jednak duże różnice praktyczne. Kalendarz muzułmański opiera się na cyklu księżycowym, bez stosowania tzw. interkalacji, to jest dodawania odpowiednich odcinków czasu, które pozwoliłyby miesiącom trzymać się tych samych pór roku. Rok w kalendarzu księżycowym jest o 11 lub nawet 12 dni krótszy niż w słonecznym, więc co roku początek ramadanu przypada o tyle dni wcześniej niż w poprzednim. Kiedy ramadan przypada zimą, każdy z 28 (lub 29) dni księżycowego miesiąca w Europie i północnej Afryce jest oczywiście krótki, ale latem trzeba wytrzymać nawet 16 godzin bez jedzenia i picia, podczas gdy temperatury, np. w Algierii, regularnie dochodzą do 40 stopni.
Kod ramadanu
Druga ważna różnica praktyczna polega na innym pojmowaniu intensywności postu. W chrześcijaństwie zalecana wstrzemięźliwość jest mniej więcej równo rozłożona na cały okres postu, za to bez wymogu całkowitego odcięcia się od pokarmów i napojów. Natomiast w islamie pości się całkowicie w dzień, by nocą robić wszystko to, co było zakazane za dnia. To bardzo kontrastowe i poniekąd radykalne podejście do postu nie było większym problemem przed wiekami. W nieśpiesznych pustynnych kulturach rolno-pasterskich życie po prostu nieco bardziej zwalniało na czas świętego miesiąca, a każdy iftar – uroczysty rodzinny posiłek po zachodzie słońca – był radosnym świętem. I dziś w zasadzie takim pozostaje, lecz bardziej kojarzy się ze zwykłą ulgą niż radością. Wymogi współczesnego życia powodują, że faktyczne odwrócenie rytmu dzień–noc zbyt mocno odbija się na psychice wielu wiernych.
Koran mówi, że w czasie ramadanu postny dzień zaczyna się w momencie, gdy da się już odróżnić „białą nić od czarnej”, naturalnie bez sztucznego źródła światła. Aluzja do skrajnego kontrastu jest więc jakby zakodowana w muzułmańskiej świętej księdze. Po zjedzeniu ostatniego nocnego posiłku, który latem zaczyna się ok. 3 nad ranem, już około godziny 10 ludziom kiszki zaczynają groźnie grać marsza, a trzeba czekać do ok. 22. Zresztą to nawet nie głód jest najbardziej dotkliwy, lecz zmęczenie i pragnienie. Często całe noce pozostają nieprzespane, a w wysokiej temperaturze organizmy szybko się odwadniają. Te dwa czynniki wystarczą, by zamienić życie codzienne w piekło. Irytacja wzbierająca u znacznej części wiernych radykalnie oddala całą społeczność od postulowanego nastroju wyciszenia i szczególnej, wzajemnej uprzejmości. Pojawia się coś przeciwnego – szczególna agresja.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...