Przestrzeganie muzułmańskiego postu w czasie ramadanu przynosi coraz więcej problemów społecznych, nie tylko w Europie. Życie codzienne wielu wiernych zamienia się w koszmar.
Ekscytacja i otępienie
Trzy lata temu, kiedy post przypadał w upalnym sierpniu, znany algierski pisarz Chawki Amari opublikował szeroko dyskutowany esej na ten temat, który rozpoczynał się sucho, od liczb: „Czwarty dzień ramadanu: 2 tysiące publicznych bójek, 100 ciężko rannych, 4 zabitych, do tego setki śmiertelnych wypadków samochodowych”. Zjawisko jest widoczne we wszystkich krajach północnej Afryki. Już od pierwszego dnia postu kłótnie z powodów, które kiedy indziej nie byłyby nawet zauważone ze względu na swą błahość, wybuchają w biurach, fabrykach, sklepach, na bazarach, na ulicach i w domach. Nie da się ukryć, że choć w kulturze arabskiej przestrzeganie postu uchodzi za coś w rodzaju potwierdzenia męskości (jako objaw wytrzymałości i godności), to właśnie mężczyźni znoszą go gorzej. Bywa, że pozbawieni w ciągu dnia kawy, papierosów i tradycyjnych wodnych fajek poddają się stanowi irytacji, by eksplodować w najmniej oczekiwanym momencie. Sporo o tym wiedzą ich żony. „Za dnia na naszych ulicach panuje wzajemna nienawiść” – pisał ze smutkiem Amari.
Dziś ta sprawa nie jest już tabu. Duchowni załamują ręce, mnożą apele o spokój, władze wzmacniają liczbę policjantów na ulicach, a telewizje nadają ciurkiem najpopularniejsze seriale, by zapewnić jako taki spokój. Zwykli ludzie też są oczywiście świadomi niebezpieczeństw tego okresu i podejmują najróżniejsze strategie, by uniknąć najgorszego. Najczęstszą jest przesypianie całego dnia lub maksymalne wydłużanie nocy. Jeśli zasłonić szczelnie wszystkie okna, nie da się przecież odróżnić kolorów nici... można zjeść później. Te sposoby – potępiane zresztą przez duchownych – nie są jednak jeszcze takie złe jak inne, szczególnie nadużywanie narkotyków i psychotropów. Maroko jest jednym z największych producentów haszyszu na świecie, a Algieria nielegalnych leków uspokajających. Co roku algierska policja konfiskuje ok. 30 ton (!) pigułek podrobionego valium i pochodnych. W czasie ramadanu wielu mieszkańców krajów północnoafrykańskich i muzułmanów w Europie bierze te leki przed świtem bądź chyłkiem w ciągu dnia.
Prawo skrajnego kontrastu działa czasem zaskakująco. Arabska prasa jest pełna sąsiedzkich historii ludzi, którzy w czasie ramadanu chwytali za noże i siekiery, ale w szczęśliwym przypadku, gdy wychodzili z tego cało, po wieczornym posiłku spotykali się, jednali i szli razem do meczetu jak starzy przyjaciele. Nocna ulga nie zawsze jednak pozwala zapomnieć o trudnościach dnia. Ramadan zawsze oznacza nadzwyczajne podniesienie cen na wszystkie artykuły żywnościowe. Dzieje się tak z dwóch powodów: po pierwsze rodziny robią przed postem wielkie zapasy, po drugie, już podczas ramadanu ludzie idą na bazar z pustym brzuchem, co naturalnie powoduje nadmierne bądź wręcz irracjonalne zakupy. Dla rodzin uboższych taka podwyżka może oznaczać ekonomiczną katastrofę.
Niepewna przyszłość
Najczęstszym schorzeniem występującym podczas muzułmańskiego postu jest przejedzenie, ale są i inne, poważniejsze kłopoty gastryczne. Po prostu w ciągu letnich nocy je się „na zapas”, a szpitale pękają wtedy w szwach. Na dodatek pobyt w szpitalu nie zawsze jest ratunkiem. Jak wszystkie niemal instytucje i szpitale działają na mocno zwolnionych obrotach. Nie ma żadnych oficjalnych statystyk, które łączyłyby liczne przypadki zwykłej absencji (wzmożone branie urlopów) z przypadkami pracowników, którzy śpią na swoich stanowiskach, najdosłowniej. Zjawisko jest jednak powszechne. Stąd też nawet kadrowe wzmacnianie policji i innych służb porządkowych w czasie ramadanu nie jest w stanie skutecznie powstrzymać publicznej przemocy. Właśnie ta przemoc najbardziej niepokoi muzułmańskich teologów. W islamskim poście brak pewnej symboliki, która by ją jakoś wyraźnie piętnowała. Oczywiście islam wyraźnie potępia niepotrzebną przemoc, ale radykalna kontrastowość przebiegu postu, mimo najlepszych intencji, czyni zeń w naszych czasach przeżycie zbyt ekstremalne, zbyt mechaniczne, by dać realną szansę na pogłębienie duchowości wiernych. Świat muzułmański zaczyna o tym debatować, pewną rolę odegrały tu spotkania ekumeniczne, więc można ostrożnie oczekiwać pozytywnych zmian w przyszłości.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...