Wielki imam najważniejszej uczelni w świecie islamu został przyjęty przez papieża. Po 5 latach od zerwania kontaktów z Watykanem. Dobrze, że do spotkania doszło. Martwi tylko jedno: dlaczego nie wyjaśniono przyczyn tamtego trzaśnięcia drzwiami?
Można kochać papieża i jednocześnie mieć pytania? Można. Zwłaszcza w sprawach, które nie angażują dogmatu o nieomylności. Taką sprawą są m.in. wypowiedzi Franciszka o islamie i relacjach z muzułmanami. Trudno bowiem nie postawić pytania, dlaczego w niedawnym wywiadzie dla francuskiego dziennika „La Croix”, odpowiadając na pytanie o obawy przed islamem, Franciszek znalazł wspólny mianownik między podbojem świata, do którego wzywa Koran, a posłaniem przez Jezusa uczniów do wszystkich narodów. Albo dlaczego pierwsze od lat spotkanie z wielkim imamem uniwersytetu Al-Azhar, najważniejszej sunnickiej uczelni, nie stało się okazją do wyjaśnienia przyczyn, dla których muzułmanie 5 lat temu zerwali regularne wcześniej kontakty. A przyczyny te są kluczowe dla próby wyjaśnienia dzisiejszych napięć między chrześcijaństwem a światem islamu. Dialog między chrześcijanami a muzułmanami jest potrzebny. Tylko czy na pewno da się go prowadzić bez szczerego nazwania po imieniu wzajemnych żali i zasadniczych różnic?
Obrażeni
Początek roku 2011. Kairska uczelnia Al-Azhar, punkt odniesienia dla sporej części świata sunnickiego, zrywa istniejące od 13 lat regularne kontakty z Watykanem. Powód? Benedykt XVI skrytykował brak wolności religijnej w Egipcie po krwawym zamachu na koptyjski kościół w Aleksandrii. Papież zarzucił wówczas muzułmańskim władzom w Egipcie brak wystarczającej ochrony chrześcijańskich świątyń. Krytyka jak najbardziej słuszna. Ale Benedykt XVI był już wtedy na cenzurowanym w świecie muzułmańskim po słynnym wykładzie w Ratyzbonie. Przypomnijmy, że papież przytoczył tam cytat z fikcyjnej, jak przypuszczają uczeni, rozmowy cesarza Manuela II Paleologa z nieistniejącym „wykształconym Persem”, któremu cesarz miał powiedzieć: „Pokaż mi, co przyniósł Mahomet, co byłoby nowe, a odkryjesz tylko rzeczy złe i nieludzkie, takie jak jego nakaz zaprowadzania mieczem wiary, którą głosił”. Światowe media przedstawiły ten wykład tak, jakby cytat pochodził od samego Benedykta XVI. Reakcja świata muzułmańskiego była łatwa do przewidzenia: masowe demonstracje, podpalone kościoły, ofiary śmiertelne, ranni. Jakby na potwierdzenie trafności cytatu... Gdy zaś Benedykt XVI upomniał się o współczesnych chrześcijan, władze uczelni Al-Azhar uznały, że papież kolejny raz przekroczył granice krytyki. Odebrały to jako atak na islam jako taki.
Dialog bez wyjaśnień
Rok 2013. Papieżem jest już Franciszek. Kairska uczelnia daje do zrozumienia, że oczekuje od Watykanu „kroku do przodu”. Jeden z imamów uczelni we włoskim dzienniku „Il Messagero” precyzuje, że oczekują od papieża, iż ten nazwie islam „religią pokojową” oraz że „muzułmanie nie dążą ani do wojny, ani do przemocy”. Taka deklaracja z ust biskupa Rzymu oczywiście nie pada. Nowy pontyfikat jednak wyraźnie zachęca imamów z Al-Azhar do odświeżenia kanałów dyplomatycznych z Watykanem. Stolica Apostolska daje sygnały, że jest otwarta na wznowienie relacji. Wreszcie dochodzi do spotkania: wielki imam uniwersytetu Al-Azhar, szejk Ahmed al-Tayyeb, zostaje przyjęty przez Franciszka. Od rzecznika prasowego Watykanu można było się tylko dowiedzieć, że imam i papież rozmawiali głównie o „zaangażowaniu zwierzchników i wiernych wielkich religii na rzecz pokoju na świecie, o odrzuceniu przemocy i terroryzmu”.
Uwagę przykuwa jednak relacja ze spotkania, jaką przekazał mediom kard. Jean-Louis Tauran, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego: „Spotkanie przebiegło w atmosferze wielkiej przyjaźni. Nie było mowy o przeszłości [podkr. moje – J. D.], nie wracano do Ratyzbony, rozmawiano o dniu dzisiejszym i przyszłości”. Trudno nie postawić pytania: jaka to wielka przyjaźń, jeśli na pierwszym od lat spotkaniu, po przerwie spowodowanej obrażeniem się przez jedną stronę z powodu słusznej przecież krytyki, nie wyjaśniono sobie wszystkich nieporozumień. Tym bardziej, że powodem „trzaśnięcia drzwiami” przez muzułmanów było upomnienie się papieża o los chrześcijan, podczas gdy teraz władze uczelni zapewniały o odrzuceniu przemocy i terroryzmu. Dlaczego więc wtedy potrzebne były obrażone miny, a teraz „można się dogadać” przy pomocy paru niezobowiązujących ogólników?
O co można pytać?
Sprawa jest o tyle niejednoznaczna, że te same władze tego samego uniwersytetu publicznie potępiły zbrodnie Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii. Szejk Al-Tayyeb podczas otwarcia konferencji, w której uczestniczyli przywódcy religijni z ok. 20 krajów muzułmańskich, mówił m.in., że ugrupowania zbrojne popełniają „barbarzyńskie zbrodnie, przywdziewając szaty świętej religii, i nazywają się »Państwem Islamskim«, próbując eksportować własną fałszywą wersję islamu”. I dodał: „Dzień i noc zadaję sobie pytania o powody tej ślepej działalności wywrotowej i arabskiego nieszczęścia splamionego krwią”. Owszem, wielki imam Al-Azhar również Zachód obciążył częścią odpowiedzialności za rozwój terroryzmu (m.in. z powodu prowadzonych wojen). Ale jednocześnie dodawał samokrytycznie: „Nie można nie dostrzegać również naszej własnej odpowiedzialności za wyłonienie się ekstremizmu, który zapoczątkował organizacje takie jak Al-Kaida i inne ugrupowania zbrojne”.
Dlaczego zatem środowisko intelektualne muzułmanów, które tak jasno odcina się od terroryzmu powołującego się na islam, jednocześnie obraziło się za krytykę i upomnienie się o los chrześcijan przez papieża Benedykta XVI? Czy nie jest tak, że łatwo odciąć się od zorganizowanych i radykalnych ugrupowań, działających za granicą, ale już nie tak łatwo potępić przemoc stosowaną przez współziomków na własnym terytorium? Czy nie kryje się za tym chęć powiedzenia światu, że jawne bestialstwo made in ISIS to fałszywy islam, ale już regularne nękanie mniejszości chrześcijańskiej poprzez dyskryminujące prawo i obyczaje muzułmańskie, traktujące chrześcijan jak obywateli drugiej kategorii, to tylko „kulturowe niuanse”?
Nie znam odpowiedzi. Ale tym bardziej należałoby sobie te wątpliwości wyjaśnić, skoro partnerzy dialogu nazywają się przyjaciółmi. Bo co, jeśli dojdzie do kolejnych zamachów na chrześcijan w Egipcie i papież upomni się o ich ochronę? Czy znowu dojdzie do zerwania relacji z Watykanem? A jeśli tak, to jak mówić o przemocy w islamie? Którą z jej odmian można potępiać, a potępienie której z nich jest obrażaniem islamu?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?