Benedykt XVI wzywał do pokoju i pojednania między zwaśnionymi narodami i religiami. – W Ziemi Świętej jest miejsce dla każdego! – apelował.
Viva il Papa, viva la Palestina
Wizyta Papieża w Betlejem oprócz wymiaru religijnego miała również swój ciężar polityczny. Betlejem leży bowiem na terenie Autonomii Palestyńskiej. Od Jerozolimy oddziela je 8-metrowy betonowy mur wzniesiony przez Izrael jako ochrona przed terroryzmem. Na przyjazd Papieża miasto udekorowano portretami Benedykta XVI i prezydenta Autonomii Mahmouda Abbasa, flagami watykańskimi i palestyńskimi. Na Placu Żłóbka Ojciec Święty odprawił Mszę dla około 5 tysięcy osób. Na wprost papieskiego ołtarza zawieszono potężną flagę palestyńską, a przy ołtarzu wielkie zdjęcie Benedykta z prezydentem Autonomii. Z drugiej stronie rysunek Jerozolimy za drutem kolczastym i napis: „Jerozolima (po arabsku: Al-Quds) stolicą kultury arabskiej”. Kiedy Papież pojawił się w papamobilu, tłum zafalował z radości. – Viva il Papa! viva la Palestina! – wołano. Najczęściej powtarzanym arabskim słowem było „baba”, czyli papież, oraz Palestyna. Benedykta XVI powitał zwierzchnik Kościoła katolickiego w całej Ziemi Świętej, łaciński patriarcha Jerozolimy abp Fouad Twal. – Twoja obecność mówi nam, że nie jesteśmy sami na tej umęczonej ziemi – wołał pochodzący z Jordanii hierarcha, który parokrotnie w czasie pielgrzymki w mocnych słowach mówił o cierpieniach Palestyńczyków. – Nasze rany potrzebują uleczenia, więźniowie uwolnienia, nasze serca muszą być oczyszczone z nienawiści, nasz lud chce żyć w pokoju i bezpieczeństwie. Ludzie cierpią z powodu niesprawiedliwości, wojny, okupacji i braku nadziei na najlepszą przyszłość. Wielu straciło nadzieję i opuściło swój kraj, szukając lepszej przyszłości w innych krajach. Dlatego liczba Palestyńczyków, a w szczególności chrześcijan spada. Dopóki będzie trwała separacja Betlejem i Jerozolimy, nie znajdziemy pokoju… Bóg sam wybrał tę ziemię i chce, aby wszystkie jego dzieci żyły razem na tej świętej ziemi.
Papież na samym początku kazania pozdrowił kilkudziesięciu pielgrzymów ze Strefy Gazy. Zapewnił ich o swojej solidarności z ich cierpieniami. Kilkakrotnie w papieskiej homilii pojawiały się słowa: „Nie lękajcie się!”. Palestyńczycy i zagraniczni pielgrzymi (sporo Polaków i Chorwatów) przyjęli Benedykta XVI niezwykle żywiołowo. Poczułem atmosferę znaną tak dobrze z papieskich pielgrzymek do Polski. Ojciec Seweryn Lubecki, franciszkanin, szef domu pielgrzyma Casa Nova, podejmował Papieża obiadem. – Ojciec Święty przywitał się z wszystkimi naszymi pracownikami. Był zadowolony, bo ludzie na Mszy byli blisko niego. Powiedział to, na co czekali. Dla mnie najważniejsze słowa już padły: „w Ziemi Świętej jest miejsce dla każdego” – podkreślił o. Lubecki.
Wracając z Betlejem do Jerozolimy, miałem okazje wysłuchać opowieści dwóch taksówkarzy (palestyńską taksówką można dojechać tylko do punktu kontrolnego, dalej jedzie się taksówką izraelską). Obaj kierowcy mniej więcej w tym samym wieku – około 25 lat. Palestyńczyk mieszka z rodzicami w obozie dla uchodźców, jego rodzice mieli dom w Jerozolimie, z którego zostali wyrzuceni po 1967 roku, brat zginął zastrzelony przez izraelskich żołnierzy. – Oni zabierają nam naszą ziemię, nasze domy, musimy do nich strzelać – emocjonował się. Taksówkarz izraelski robił wrażenie znudzonego: – Nie lubię tędy jeździć, tu jest niebezpiecznie, oni zza muru rzucają często kamieniami w samochody. Kto tu jest okupantem, a kto okupowanym, zależy od punktu widzenia. Tak widać musi być.
Widok betonowego muru ciągnącego się po horyzont, z wieżyczkami strażniczymi co kilkaset metrów, budzi najgorsze skojarzenia. Czy naprawdę tak musi być? Papież odwiedził jeden z obozów dla uchodźców palestyńskich. Przemawiał tuż pod smutną ścianą z betonu. W swoim słowie nawiązał do muru berlińskiego, zapewnił, że mury nie trwają wiecznie, mogą zostać rozebrane. Papież pokazywał, że pokój rodzi się najpierw w sercu, w którym trzeba opanować pragnienie zemsty. Musi ustać spirala nienawiści. Podczas spotkania z prezydentem Autonomii uznał prawo Palestyńczyków do własnego państwa: „Stolica Apostolska popiera prawo waszego narodu do suwerennej ojczyzny palestyńskiej na ziemi waszych przodków, bezpiecznego i żyjącego w pokoju z sąsiadami, w granicach uznanych przez społeczność międzynarodową”. Palestyńczycy mieli powody do zadowolenia.