Co wynika z faktu, że zwierzchnik Kościoła katolickiego modlił się tuż obok wyznawców Jahwe, Allaha, sintoistycznej bogini Kami czy zoroastryjskiego Ahura Mazdy? Teologiczne uzasadnienie sensu międzyreligijnej modlitwy od czasu spotkania Jana Pawła II w Asyżu w 1986 roku stało się kluczową sprawą dla rozwoju dialogu między religiami.
Dokonujące się w szybkim tempie przemiany współczesnego świata, migracje ludności i rozwój narzędzi komunikacji sprawiły, że granice między religiami nie przebiegają już wzdłuż linii brzegowej odległych mórz i kontynentów, ale wewnątrz poszczególnych państw czy regionów. Zjawisko to w szczególny sposób dotyka Europy, która staje się domem dla wielkich rzesz muzułmanów, hinduistów czy buddystów, sprawiając jednocześnie, że dialog religijny jest dzisiaj sprawą pierwszoplanową.
Chrześcijańska Europa przez długie stulecia — nie licząc judaizmu i islamu, które dzielą z chrześcijaństwem monoteizm i wspólne zakorzenienie w Biblii — nie spotykała się z religiami niechrześcijańskimi, nie musiała więc się uczyć dialogu z nimi. Teraz musi tę lekcję nadrobić z nawiązką.
Zrozumieć Asyż
Kościół w soborowej „Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich” (Nostra aetate) nakreślił zasadniczą linię swojej relacji do innych religii. Wcześniej traktował je bardziej lub mniej wyraźnie jako dzieło szatańskie bądź czysto ludzkie i jako przeszkodę w zbawieniu dla ich wyznawców. Takie podejście w sposób zasadniczy wyznaczało charakter misji chrześcijańskich. Zbawienie uważano za ekskluzywną własność Kościoła, którą inni mogli osiągnąć, stając się jego członkami.
Sobór zaproponował inny model rozumienia religii niechrześcijańskich — model wypełnienia. Kościół rozumiany jest w nim jako wspólnota, która ma pełnię prawdy i środków zbawienia. Inne religie uczestniczą jedynie w części tej pełni, ale w sposób prawdziwy i rzeczywisty, co jest sformułowaniem przełomowym. Zadanie Kościoła ma polegać na doprowadzeniu innych do posiadanej przez niego pełni zbawczej, do czego drogą ma być między innymi dialog międzyreligijny. Zyskał on więc wielką wartość jako możliwość poznania braków innych religii, które Kościół może uzupełnić i udoskonalić.
Dialog międzyreligijny ze zrozumiałych względów napotyka wiele trudności, z którymi Kościół stara się na różny sposób uporać. Jedną z nich jest teologiczne uzasadnienie modlitw, które odbywają się w czasie spotkań międzyreligijnych. Modlitwy takie rodzą szereg zasadnych pytań.
Czy oznacza to, że chrześcijanie mogą modlić się z niechrześcijanami? Czy istnieje i czym jest modlitwa niechrześcijańska? Czy jest możliwa wspólna płaszczyzna teologiczna dla jednej i drugiej modlitwy? Do kogo modlą się niechrześcijanie? Do swoich bożków, demonów, tworów wyobraźni? A może ich modlitwy „odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi” (Nostra aetate 2) i jeżeli Kościół pragnie te promienie odnaleźć w tradycjach religijnych ludzkości (Redemptoris missio 56), to powinien się nad nimi pochylić?
Kiedy w 1986 roku Jan Paweł II zaprosił wyznawców innych religii do Asyżu, podkreślano, że nie chodzi o to, żeby modlić się razem, ale żeby być razem i modlić się. Na spotkaniu z dziennikarzami watykański rzecznik Joaquin Navarro–Valls stwierdził: „Nie będzie to akt międzyreligijnej modlitwy”.
Takiemu stanowisku towarzyszyły swobodniejsze i dosadniejsze wypowiedzi niektórych teologów katolickich. Paul Knitter znany ze swych śmiałych poglądów na temat religijnego pluralizmu uznał Asyż za wydarzenie zachęcające, ale dostrzegł w nim wiele protekcjonalności ze strony chrześcijaństwa. Stwierdził on:
Jeżeli rzeczywiście chcemy modlić się razem w postawie pokoju, powinno temu towarzyszyć zrozumienie, że wszystkie nasze indywidualne akty modlitwy są ważne i znaczące i żaden nie jest lepszy od drugiego.
Z kolei belgijski jezuita Jacques Dupuis, odrzucając argument, że chrześcijanie i niechrześcijanie modlą się do różnych bogów, jednoznacznie stwierdził: „Jest tylko jeden Bóg. Do kogo można jeszcze się modlić?”.
Sam zaś Jan Paweł II podczas przemówienia powitalnego wygłoszonego w bazylice Matki Boskiej Anielskiej w Asyżu mówił:
Nasze religie, tak liczne i różnorodne, są odbiciem towarzyszącego mężczyznom i kobietom wszystkich czasów pragnienia kontaktu z Najwyższym Bytem. Modlitwa prowadzi do nawrócenia serca. Dzięki niej postrzegamy ostateczną Rzeczywistość. Właśnie dlatego przybyliśmy do tego miejsca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?