Co wynika z faktu, że zwierzchnik Kościoła katolickiego modlił się tuż obok wyznawców Jahwe, Allaha, sintoistycznej bogini Kami czy zoroastryjskiego Ahura Mazdy? Teologiczne uzasadnienie sensu międzyreligijnej modlitwy od czasu spotkania Jana Pawła II w Asyżu w 1986 roku stało się kluczową sprawą dla rozwoju dialogu między religiami.
Wspólnie przed Bogiem
Owo odkrywanie oblicza drugiego człowieka na płaszczyźnie dialogu międzyreligijnego dokonuje się z powodzeniem od wielu dziesięcioleci w dialogu monastycznym. Benedyktyn Gregory Perron na łamach „Monastic Interreligious Dialogue” (10/2004) podkreśla, że warunkiem międzyreligijnego dialogu jest radykalna otwartość. Jego zdaniem, jeżeli
nie odkryję w sobie obszaru, na którym mogę spotkać się z hinduistą czy muzułmaninem, czy żydem — w sercu, rozumie, życiu — to nigdy nie będę w stanie wejść z nim w prawdziwy dialog.
Wagę studiów międzyreligijnych i dialogu między religiami dostrzegają też poszczególne państwa powołujące ośrodki badające różne tradycje religijne. Problem ten dostrzega też Unia Europejska. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Günter Verheugen zaszczycił swoją obecnością otwarty w październiku 2004 roku w stolicy Lichtensteinu Europejski Instytut Studiów Międzykulturowych i Międzyreligijnych. Jego pierwszym dyrektorem został ewangelicki pastor André Ritter, który notabene dostrzega w modlitwie szczególny wymiar ułatwiający dialog międzyreligijny.
Swoim poglądom Ritter dał wyraz podczas konferencji „Czy żydzi, chrześcijanie i muzułmanie mogą się razem modlić?”, zorganizowanej w 2002 roku przez Instytut Ekumeniczny Uniwersytetu w Lucernie. Stwierdził on tam, że dla żydów, chrześcijan i muzułmanów byłoby wielkim wzbogaceniem odkrycie, że „ich życie skierowane jest na tego samego Boga” pomimo ich różnych doświadczeń Boga. Szczególną rolę w tym odkryciu może wedle Rittera odegrać modlitwa, która nie powinna oddzielać religii, ale raczej stać się narzędziem pokojowego dialogu.
Zdaniem Rittera, nie można nigdy zapominać o poważnych różnicach między religiami, ale trzeba zwracać uwagę na to, co łączy żydów, chrześcijan i muzułmanów, jak wiara w jednego Boga Stwórcę i Jego miłosierdzie. Ritter podkreślił też: „Należy odróżnić Boga i Jego obrazy. Także kiedy ludzie i religie mówią o Bogu, to wielość obrazów Boga i religii nie tworzy wcale wielości bogów”.
Modlitwa nie od razu stanie się elementem jednoczącym religie, ale pierwsze sygnały, że tak się stanie, są już dostrzegalne. Otóż w sierpniu 2004 na rynku księgarskim w Szwajcarii ukazała się książka Gemeinsam vor Gott, która według wydawcy jest pierwszym wspólnym zbiorem modlitw dla chrześcijan, żydów i muzułmanów. Autorami 160–stronicowego zbioru modlitw są protestancki teolog z Berlina Martin Bauschke, berliński rabin Walter Homolka i muzułmanin Rabeya Müller z Kolonii.
Adresat nieznany
Zastanówmy się na koniec, czy zaproponowana droga rozumienia modlitw międzyreligijnych nie spowoduje zatracenia specyfiki poszczególnych tradycji religijnych, głównie zaś chrześcijańskiej. Z pewnością nie. Ewentualne przyszłe modlitwy z niechrześcijanami nie mogą naruszyć depozytu wiary ani istoty modlitwy chrześcijańskiej, którą stanowi przecież jej odwołanie do jedynego pośrednika — Chrystusa.
To właśnie odwołanie nadaje całkowicie inny sens modlitwie chrześcijańskiej, nie pozbawiając jej właściwych wszystkim religiom form wyrazu i zdolności do otwarcia człowieka na „to, co boskie”.
Zawsze możliwe jest oczywiście powstanie wynaturzeń, które będą wywoływać słuszne niepokoje, ale międzyreligijne spotkania modlitewne stanowią też niepowtarzalną szansę poznania braków innych religii, które Kościół przez swą sakramentalną obecnością może uzupełnić i udoskonalić.
Jeśli zaś chodzi o tytułowe pytanie, do kogo modlą się niechrześcijanie, to na razie musimy się zadowolić konstatacją, że dzięki fenomenologii religii i odrobinie dobrej woli można odnaleźć w innych religiach prawdziwą postać modlitwy, ale pytanie o jej Adresata wymyka się ściśle racjonalnym rozważaniom i pozostaje w sferze wielkiego misterium, do którego musimy podchodzić z czcią, pokorą i modlitwą.
Naszą zaś obecną i konkretną troską powinno stać się to, aby wielość obrazów Boga nie przesłoniła nam oblicza drugiego człowieka, także niechrześcijanina.
Tekst ukazał się w miesięczniku "W drodze" (nr 1/ 2005)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?