Antologia zawiera teksty chrześcijańskich teologów i religioznawców, badających różne i często odległe tradycje.
Bóg i świat duchów
Niektórzy zachodni podróżnicy twierdzili, że Afrykanie nie mają pojęcia bytu najwyższego; kilku z nich kwestionowało nawet występowanie w ich kulturze jakichkolwiek wierzeń czy praktyk religijnych. Tego rodzaju spostrzeżenia okazały się dziś całkowicie nieuzasadnione; mimo to wciąż trwają spory na temat natury tradycyjnego afrykańskiego rozumienia pojęcia Boga.
Skupiają się one wokół pytania, do jakiego stopnia Bóg mieszkańców Afryki angażował się w sprawy widzialnego świata i na ile wyraźnie go czczono. Niewątpliwie często uznawano go za stwórcę kosmosu, który podtrzymuje go w istnieniu.
Według Jorubów Olodumare władał darem życia; podobnie wierzyły plemiona Igbo i Akan10. Uważano też, że Bóg jest źródłem mocy przenikającej wszechświat i dającej siłę ludziom i duchom. Dla większości ludów Afryki – nie licząc interesujących wyjątków – pozostawał on jednak bytem dalekim i nieomal niedostępnym, który rzadko stawał się przedmiotem kultu. Jeszcze rzadziej sądzono, że Bóg interweniuje w sprawy ludzi.
„Zasadniczo wielu najwyższych bogów przypomina świętych królów afrykańskich:
panują, ale nie rządzą, (...) pozostając na dalszym planie życia religijnego”. Opinię tę potwierdza większość mitologii afrykańskich, świadczących o pradawnym rozłamie pomiędzy Stwórcą i ludzkością.
Istnieje wiele hipotez wyjaśniających nieobecność Boga w tradycyjnych praktykach religijnych. Niektórzy
badacze twierdzą, że zgodnie z afrykańską konwencją społeczną jest on faktyczne przedmiotem kultu, lecz kult ten sprawowany jest pośrednio, poprzez cześć oddawaną potężnym niższym duchom, w tym przodkom.
Taka interpretacja może jednak stanowić racjonalizację tego, co faktycznie dzieje się w umysłach ludzi kontaktujących się z duchami czy duchami przodków. Jak twierdzi Triebel, ludzie oddający cześć przodkom
"czują, a nawet wiedzą że sami są zależni od przodków, którzy zapewniają im życie. To właśnie (...) od przodków oczekują oni życia i całej jego pełni. Ponieważ przodkowie z jednej strony mogą sprowadzić nieszczęście, z drugiej zaś mogą zapewnić szczęście i dobrobyt – czyli pełnię życia – tylko
oni są czczeni".
Alternatywną i być może bardziej przekonywującą interpretację dystansu dzielącego ludzi od bóstwa stanowi pogląd, zgodnie z którym Bóg uważany jest za kogoś, kto jest zbyt wielki, by zajmować się ludzkim życiem. „Zależność od drugorzędnych przyczyn duchowych tłumaczy się tym, iż brak jasnej świadomości, że tak wielka potęga jak jeden Bóg mogłaby się zajmować tym czy innym aspektem
małego życia ludzkiego”.
Niezależnie od różnych interpretacji „nieobecności” Boga w religiach tradycyjnych ma ona istotne konsekwencje dla obrazu świata duchów, i to z dwóch powodów. Po pierwsze, nieobecność ta oznacza, że sfera duchowa to chaos rywalizujących ze sobą sił, nieograniczonych obecnością nadrzędnego, suwerennego Boga. Widać to szczególnie wyraźnie, gdy porówna się tradycyjne afrykańskie pojmowanie tej sfery z obrazem kreślonym przez pisarzy biblijnych, gdzie monoteizm przyćmiewa działanie pomniejszych przyczyn duchowych, które, choć realne, pozostają w cieniu. Natomiast wyznawcy religii afrykańskich mają do czynienia z niekontrolowanym przez nikogo groźnym światem duchów. Choć udaje im się czasem wynegocjować potencjalnie korzystne relacje z duchami, nieustannie konfrontowani są z niesłabnącym niebezpieczeństwem.
Po drugie, faktyczna nieobecność Boga stawia pod znakiem zapytania moralną ocenę duchów. Także i tu wiele mówi nam porównanie z perspektywą biblijną, w której wyraźne rozgraniczenie pomiędzy aniołami i demonami bierze się z jaskrawej odmienności ich stosunku do Jahwe.
Tymczasem wobec antropocentrycznych kryteriów oceny, kształtujących afrykański stosunek do świata duchów, rzadko można wyraźnie odróżnić anioły od demonów. Duchy mają tu cechy moralnie ambiwalentne: są groźne i demoniczne, lecz można zyskać sobie ich przychylność, stosując odpowiednie obrzędy. Ich obecność, zarazem niepożądana i upragniona, podlega nieustannej renegocjacji.
Tym niemniej w świecie duchów zdarzają się rzadkie przypadki wyraźnego dualizmu. Duchy wywoływane
przez czary są zawsze złe, choć i tu mamy do czynienia z antropocentrycznym kryterium. Członkowie plemienia Khosa uważają ducha umTyholi za stwórcę zła i źródło złych skłonności człowieka15.
Szczególnie interesujący jest kontrast pomiędzy dwoma bogami Dinków, Makarditem i Fleszem. Według Dinków „Makardit jest zły”, „Makardit zabija ludzi”, „Makardit nie szanuje ludzi, nie jest dla nich miły”, „Makardit jest głupi”. (...) Makardit stanowi ostateczne wyjaśnienie cierpień i nieszczęść, których nie można przypisać innym przyczynom, w większym stopniu zgodnym z wyobrażeniami Dinków o sprawiedliwych bóstwach. (...) Makardit odpowiada za kres tego, co dobre, za nieuchronny i nieraz brutalny koniec ludzkiego życia, za brak płodności. Dinkowie przyzywają natomiast obecności Flesza
i „mówią o nim tonem pełnym czci i szacunku, niespotykanym w wypowiedziach o innych bogach i bóstwach”.
Riddell Peter G., Riddell Beverly Smith:
ANIOŁY I DEMONY W RÓŻNYCH RELIGIACH ŚWIATA
stron: 352
WAM, Kraków 2009
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?