Istnieje szereg argumentów historycznych, filozoficznych i antropologicznych przemawiających za tym, by rozróżnienie magii i religii zrelatywizować.
Tego typu myślenie pokutowało w tradycji średniowiecznej i renesansowej. Chrześcijaństwo wzmacniało przy tym arystotelesowską, wspartą jednoznacznie przez Tomasza z Akwinu tradycję empiryczną, a magia kołatała się jako kontynuator tradycji hermetycznej, neoplatońskiej, okultystycznej. Światopogląd magiczny owych czasów stał się przy tym jednym z dwóch zasadniczych składników narodzin myślenia naukowego, które potem zresztą zaatakowało obydwie tradycje, tzn. i magiczną, i religijną. Jak pokazała Frances Yeats (5) i grono jej następców, filozofia mechaniczna wymagała jednak pojęcia sił niewidocznych dla „szkiełka i oka”, takich chociażby jak magnetyzm. Magowie byli tymi, którzy przecież do sił łączących przedmioty, ludzi i wydarzenia w świecie, owej „sympatii wszechrzeczy”, konsekwentnie się odwoływali. Ostateczne narodziny nauki w XVII wieku to połączenie empiryzmu Bacona z racjonalizmem Kartezjusza. Ostatni magowie z końca XV i XVI wieku byli zarazem pierwszymi uczonymi. Della Porta, jeden z bardziej znanych spośród nich, pisał, że „magia jest praktyczną częścią nauk przyrodniczych”. Marsilio Ficino zaś napisze: „Działanie magiczne polega na przyciąganiu jednej rzeczy przez inną ze względu na jakieś związki naturalne”. Do grona „naturalnych magów”, którzy „wywoływali siły natury”, należeli też John Dee, Paracelsus, Campanella i nawet Francis Bacon. Nie zapominajmy, że przyciąganie ziemskie było wyrażeniem hermetycznej idei przyciągania się rzeczy wyrażonym w nowym idiomie mechanicznym, a Izaac Newton z pasją uprawiał alchemię (6)
Światopogląd okultystyczny
Jakie były podstawowe cechy owego światopoglądu okultystycznego, który tak niepokoił teologów chrześcijańskich i tępiony był przez władze świeckie? Był przede wszystkim antropocentryczny i na przykład Arystoteles tłumaczył zjawisko spadania przedmiotów na ziemię, czyli po prostu grawitacji, jako wyraz ich woli powrotu do domu. Świat charakteryzowała też sympatia wszechrzeczy, dzięki której ludzki los mógł wiązać się z układem planet i wypisany był na naszych liniach papilarnych; stąd, chciałoby się dodać, jakże popularne do dziś wróżenie z kart, stawianie horoskopów i wszelkiego rodzaju sztuki „–mancji”. Tak jak sympatie, świat charakteryzowały też inwariantne antypatie, z których powodu pies i kot mogły pozostawać do siebie w relacji równie antagonistycznej, jak mężczyzna i kobieta. Uniwersum to również zapisana księga znaków, nieskończony hieroglif, który człowiek jak kryptolog może rozszyfrować, i dlatego kabała miała się dobrze. Wiedza o świecie miała strukturę dywinacji, w której myślenie podążało następującym torem: skoro orzech włoski przypomina mózg człowieka, nie może to być przypadek, a w związku z tym jedzenie orzechów może poprawić nasze zdolności intelektualne. Zgodnie z tą samą zasadą, jak pouczał Agrippa, by kochać, trzeba jeść gołębie serca, a by być odważnym — lwie serca. Niemniej poglądy kwalifikowane jako magiczne wpisywały się w oficjalny światopogląd religijny i bezwzględnie uznawano, że świat nosi piętno stwórcy, a człowiek w nim uczestniczy. Keith Thomas twierdził, że granica między magią i religią przed rewolucjami protestancką, naukową i kapitalistyczną była trudna do ustalenia, właściwie niemożliwa, lecz w XVII wieku już można było to uczynić. Dodajmy jednak, że próby kwalifikacji magii i prawnego jej statusu zajmowały teologów chrześcijańskich przez całe stulecia. Ich nieoczekiwaną konsekwencją był słynny "Młot na czarownice", w którym opisano i całkowicie potępiono magię. Wydarzenia te przywiodły wielu historyków i znawców przedmiotu do konkluzji, że — jak to wyraził L. Blau — „zabobon to nic innego, jak wiara pokonanej religii” (7)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...