Przedstawiciele Knesetu, władz religijnych i policji Izraela odwiedzili 16 lipca siedzibę ormiańskiego Patriarchatu Jerozolimy, aby przeprosić tamtejszą wspólnotę ormiańską za awanturę, wywołaną miesiąc wcześniej przez ultraortodoksyjnych Żydów. Ofiarami ich napaści padła grupa wychowanków ormiańskiego seminarium duchownego.
Według kanclerza Patriarchatu archimandryty Koriuna Bagdasariana, do zdarzenia doszło 8 czerwca. Początkowo izraelskie środki przekazu podały, jakoby 60 seminarzystów ormiańskich napadło na grupę Żydów, bijąc ich i raniąc. W odpowiedzi na te informacje ormiański Patriarchat Jerozolimy przedstawił swoją wersję wydarzeń, po czym policja izraelska przeprowadziła własne śledztwo w tej sprawie. Potwierdziło ono słuszność zarzutów Ormian, iż sprawcami rękoczynów byli członkowie skrajnie ortodoksyjnych kół żydowskich.
W tej sytuacji strona izraelska postanowiła przeprosić wspólnotę ormiańską za całe zajście. W skład delegacji wchodzili m.in. poseł do Knesetu Icchak Pindrus, rabin David Rosen i dyrektor Ośrodka Międzykulturowego Hagai Agmon Smir. Delegację przyjął abp Nurhan Manukian. Goście zaproponowali omówienie sposobów zaprzestania i zapobiegania podobnym starciom między chrześcijanami a żydami w przyszłości.
Konflikt między wspólnotami religijnymi Jerozolimy z 8 czerwca nie był ani pierwszym, ani jedynym tego rodzaju zdarzeniem w tym mieście. Do starć chrześcijańsko-żydowskich dochodziło już wcześniej, np. 6 września 2009 grupa młodych Żydów zaatakowała kilkunastu kleryków ormiańskich, wracających do seminarium z procesji, m.in. łamiąc im krzyż, którzy nieśli. Wtedy jednak policja zatrzymała jedynie kilku Ormian a dwóm seminarzystom nakazano natychmiastowe opuszczenie Izraela, podczas gdy prawdziwi sprawcy pozostali na wolności. Obecnie natomiast po raz pierwszy Izraelczycy, i to wysokiego szczebla, uznali swoją winę i przeprosili stronę ormiańską.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...