Czyli o św. Benedykcie, córkach Zeusa i nie tylko...
Duchowość stworzenia według św. Benedykta widoczna jest też w rytualizacji życia. Wszystko ma swoją formę: modlitwa, posiłki, praca, rekreacja. Służba w kuchni np. rozpoczyna się i kończy szczególnym rytuałem.
"Nogi zaś niech umyją wszystkim i ten, kto służbę kończy, i ten kto ma ją rozpocząć. Naczynia, których używał, czyste i całe, kończący przekaże szafarzowi; szafarz zaś sam wręczy je zaczynającemu służbę" (RB 35,9–11).
Ryty dotyczą przede wszystkim troskliwego obchodzenia się z rzeczami, ale także stosunku do innych ludzi. Umywanie nóg uznawano w pierwotnym Kościele często za sakrament, ponieważ jako pierwszy dokonał tego sam Chrystus. W tym geście ujawnia się to, o co chodzi w każdej służbie – o zniżenie się do ran człowieka i oczyszczenie ich, by mogły się zagoić. Każda służba pragnie podnieść człowieka i uzdrowić go. Jej duchowe znaczenie staje się widoczne także w słowach, jakie św. Benedykt każe mówić bratu kończącemu tydzień służby w kuchni:
"Błogosławiony jesteś, Panie Boże, któryś mnie wspomagał i pocieszał. Gdy werset ten zostanie powtórzony trzy razy, brat ów otrzymuje błogosławieństwo i odchodzi. Wówczas zbliża się ten, kto służbę zaczyna i mówi: Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu; Panie, pospiesz ku ratunkowi memu" (RB 35,16n; Ps 70[69],2).
W służbie chodzi o to, by pocieszyć ludzi, pomagając im. Mnisi rozpoczynają ją tymi samymi słowami, którymi zaczynają każdą modlitwę liturgiczną. Praca ma tak samo charakter modlitewny. Chodzi w niej o to, byśmy, służąc sobie nawzajem, stawali się dla siebie błogosławieństwem. Ryty na początek i na koniec służby tygodniowej pokazują najgłębszą tajemnicę duchowości stworzenia, to, że my, ludzie, możemy być dla siebie nawzajem źródłem błogosławieństwa. Św. Benedykt często mówi o błogosławieństwie. Benedicere znaczy dobrze mówić, mówić dobre rzeczy, błogosławić, obdarowywać siebie wzajemnie pełnią Bożego błogosławieństwa.
Dzisiaj ludzie na nowo odkryli sens uzdrawiających rytuałów. Często spotykam, zwykle u kobiet, trudności odnośnie duchowości odkupienia, problemy ze zrozumieniem starej teologii krzyża, podkreślającej przede wszystkim karę za grzechy. Te kobiety odnajdują w duchowości stworzenia nowy dostęp do chrześcijaństwa. Czują, że święta chrześcijańskie mają kosmiczne tło. Wielki Piątek i Wielkanoc nie są dla nich w pierwszym rzędzie świętem odkupieńczej śmierci Chrystusa na Krzyżu za nasze grzechy i świętem Jego zmartwychwstania, lecz są świętem śmierci i zmartwychwstania widocznych też w naturze. Krzyż jest dla nich symbolem śmierci, której wielokrotnie doświadczają w swoim życiu. Zmartwychwstanie zaś staje się obrazem rozkwitającej natury i znakiem nadziei, że także w ich pustce i odrętwieniu rodzi się nowe życie, że Bóg umożliwia im nowy początek, rozrywa więzy, które nie pozwalają im żyć. Nie chodzi o to, by przez takie obrazy z duchowości stworzenia umniejszać zbawcze dzieło Chrystusa, lecz o to, by odkryć w nim także wymiar kosmiczny. To pozwoliłoby dzisiaj wielu ludziom na nowo zrozumieć tajemnicę odkupienia, jakie dokonało się w Jezusie Chrystusie. Nie jest to przecież tylko odkupienie grzesznej ludzkości, lecz także odkupienie stworzenia, które "z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych i aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia" (Rz 8,19.22).
*
Fragment książki „Życie w rytmie stworzenia”
Anselm Grün OSB, urodzony 1945 r., benedyktyn z Opactwa Münsterschwarzach w Niemczech. Ukończył Instytut Monastyczny w S. Anselmo w Rzymie ze stopniem doktora. Znany rekolekcjonista, autor wielu publikacji z dziedziny życia wewnętrznego.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...