Czyli o św. Benedykcie, córkach Zeusa i nie tylko...
Święty Benedykt pamięta o właściwej mierze również, gdy ustala plan dnia mnichów. Przejmuje przy tym tradycję monastyczną, według której mnisi mieli wstawać przed wschodem słońca, aby w czasie nocnych Wigilii czuwać przed Bogiem i modlić się do Niego. Zarówno pory modlitwy, jak i pory pracy św. Benedykt ustala jednak z umiarem i przede wszystkim tak, by odpowiadały one naturalnemu rytmowi człowieka. Słowo rytm ma podobne znaczenie jak mensura: takie samo odmierzenie, symetria, właściwa proporcja. Pochodzi od słowa rythmizo, to znaczy ułożyć w odpowiednim stosunku czasowym, symetrycznie, należycie uporządkować. Rytm czasu, regulujący życie mnichów, to porządek natury. Mnisi przeżywają swój dzień w harmonii z naturą i jej rytmem. Dr Vescovi, lekarz uzdrowiskowy, w czasie jednego ze swoich wykładów zwrócił uwagę na to, że benedyktyński przebieg dnia jest zgodny z biologicznym rytmem człowieka.
Św. Benedykt dzieli dzień według rzymskich hor. Hora to godzina. U Greków hory były boginkami, które towarzyszyły rokowi i dawały mu „rozkwit, wzrost i owoce” . Hezjod wymienia trzy hory, które przedstawia jako córki Zeusa: „Eunomia, Dike i Eirene – Praworządność, Sprawiedliwość i Pokój albo: Słuszny Podział, Równość i Jedność” . Hory gwarantują regularne powtarzanie się pór rozkwitu i dojrzewania oraz dbają o regularność i równomierność, o porządek i pokój wśród ludzi. Dla Greków słowo horaios (tzn. zgodny z horami) oznacza jednocześnie „piękny”. Co odbywa się we właściwym czasie, jest piękne i dobre.
"Wszystko, co jest bez umiaru, co przesadzone, chaotyczne i straszne, jest aoros, nie odpowiada horom, jest brzydkie i odrzucające".
Hymny poszczególnych godzin wciąż wysławiają Boga za to, że „wyznacza pory dnia” i przez to „broni dostępu pustej jednostajności”. Stwórca wszystkich rzeczy porządkuje czas, by był przedsmakiem wieczności. W tych hymnicznych wersetach można wyczuć pokrewieństwo z mitologią grecką, która zalicza hory do bogiń wzrostu i dojrzewania. Demeter, bogini urodzaju, dla Greków również „sprowadza hory”. Tak więc duchowość, która uwzględnia poszczególne hory w ich swoistym charakterze, jest typową duchowością stworzenia. Pierwsi chrześcijanie łączyli greckie wierzenia dotyczące urodzaju z „rokiem zbawienia”, który św. Łukasz opisuje w swej Ewangelii. Dlatego każda godzina ma swoje własne odniesienie do zbawczego dzieła Jezusa Chrystusa. Wigilie, nocne czuwania, przypominają o kogucie, który nas budzi; jest to obraz wskrzeszającego nas Chrystusa. Wschodząca jutrzenka jest znakiem zmartwychwstania Jezusa. Wtedy mnisi śpiewają jutrznię, pochwałę Zmartwychwstałego. Tercja jest godziną, w której Duch Święty zstępuje na apostołów. Seksta przypomina o wzniesieniu Krzyża, Nona o śmierci Jezusa na Krzyżu. Dwunasta godzina to godzina wieczornego uwielbienia, Nieszpory. Wtedy chwalimy Chrystusa, który w naszych sercach zapalił wieczne światło, świecące nawet w ciemnościach nocy. Kompleta jako ostatnia pora modlitwy kończy dzień i składa go w ręce Boga.
Każda modlitwa odpowiada w swych hymnach i psalmach innej jakości poszczególnych hor. Św. Benedykt ustala też na cały dzień na przemian modlitwę i pracę, medytację i rekreację (odpoczynek) tak, by odpowiadało to wewnętrznemu rytmowi człowieka. Wczesne godziny poranne przewidziane są na modlitwę i medytację. To godziny od dawna najdogodniejsze dla medytacji. Ponieważ wszędzie jeszcze jest cicho, dzień jeszcze jest świeży, człowiek może bez żadnych przeszkód zanurzyć się w obecności Bożej. Medytacja jest jak źródło, z którego człowiek może pić, aby tak dotrzeć do swego wewnętrznego źródła, które nigdy nie wysycha, gdyż jest źródłem boskim. Tam człowiek doświadcza Boga jako Tego, który jest wiecznie młody, który niestrudzenie i niezmiennie odnawia wszystko w nas i wokół nas.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...