Francuskie Zgromadzenie Narodowe, niższa izba parlamentu, przyjęło przedstawioną przez rząd rezolucję definiująca antysemityzm. Treść dokumentu wzbudziła kontrowersje ze względu na rozszerzenie definicji antysemityzmu o antysyjonizm.
Rezolucja została przyjęta w momencie, kiedy media poinformowały o sprofanowaniu 107 grobów na cmentarzu żydowskim w alzackiej miejscowości Westhoffen niedaleko Strasburga na wschodzie Francji. Na mogiłach pojawiły się antysemickie napisy i namalowane czerwoną farbą swastyki. "Antysemityzm jest przestępstwem i będziemy z nim walczyć w Westhoffen, jak i wszędzie, dopóki nasi zmarli nie będą mogli spać spokojnie" - oświadczył Macron.
Społeczność żydowska pozytywnie przyjęła informację o zatwierdzeniu rezolucji przez francuskie Zgromadzenie Narodowe, choć pojawiły się również głosy krytyczne.
Decyzję pochwalił Światowy Kongres Żydów (WJC), międzynarodowa federacja organizacji i gmin żydowskich z ponad 100 krajów świata, a także szef izraelskiego MSZ Israel Katz. Rada Przedstawicielska Instytucji Żydowskich Francji (CRIF) określiła rezolucję jako "konieczny krok do zintensyfikowania walki z zarazą stanowiącą ponad 50 proc. aktów rasistowskich we Francji".
Jednak grupa 127 intelektualistów żydowskich uznała tekst za "problematyczny", ponieważ "utożsamia on (...) antysyjonizm z antysemityzmem". "Niektórzy Żydzi sprzeciwiają się syjonizmowi z powodów religijnych, inni z powodów politycznych czy kulturowych" - napisali w poniedziałek w oświadczeniu dla dziennika "Le Monde" żydowscy intelektualiści.
Dodali, że "Palestyńczycy utożsamiają syjonizm z przesiedleniami, okupacją i nierównościami. (...) Przeciwstawiają się syjonizmowi nie z nienawiści do Żydów, ale dlatego, że traktują syjonizmem jako opresyjny ruch polityczny".
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...