Społeczeństwo Zachodu ma trudności z przestrzeganiu przykazań chrześcijaństwa i mało prawdopodobne jest, by zgodziło się na znacznie surowsze od nich nakazy islamu. Tak Vittorio Messori komentuje na łamach „Corriere della Sera” wypowiedź przywódcy Libii Muammara Kadafiego, który podczas publicznego spotkania w Rzymie zaapelował do Europy, by przeszła na islam.
Na łamach mediolańskiego dziennika katolicki publicysta wyraża pogląd, że nie należy rozdzierać szat z powodu słów libijskiego przywódcy, a już na pewno nie powinien tego czynić ten, „kto wierzy w Nazareńczyka, który nie chciał być królem, zakazał użycia oręża w swej obronie i głosił swoim uczniom, że będą 'niewielką owczarnią', stanowiącą 'sól' i 'zaczyn'”.
Messori nie uważa, aby sytuacja sprzyjała „zastąpieniu dzwonnic minaretami” i przypomina, że muzułmańskie podboje nie doprowadziły do zakorzenia się islamu w Europie. Zwraca jednocześnie uwagę, że „sunnita Kadafi może swobodnie przemawiać w Rzymie, ale nikt by mu nie zagwarantował przeżycia, gdyby robił to w scytyjskim Teheranie”.
Na zakończenie włoski publicysta stwierdza: „Islam opiera się na legalizmie, nie może egzystować bez poszanowania - przez wszystkich bez żadnego wyjątku – całego szeregu norm: a więc tego, czego nie można dziś wymagać od Europy i Ameryki, które nie tylko są wolne, ale coraz bardziej 'libertyńskie'”. „Nasze 'ciekłe społeczeństwo' nie znosi już chrześcijańskich przykazań. Czy zgodziłoby się na przykazania Koranu, znacznie surowsze i narzucone jako prawo pod groźbą ukamienowania, ścięcia czy powieszenia?” - kończy swe uwagi Vittorio Messori.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?