Radni miasta Gurgaon na północy Indii zakazali sprzedaży mięsa we wtorki ze względu na uczucia religijne hindusów. Urzędnicy intensywnie kontrolują sklepy mięsne i bazary, wymierzając mandaty. Krytycy zakazu przypominają, że większość mieszkańców Indii spożywa mięso, a zakaz godzi w konstytucję.
"Zespoły wysłano w rejony miasta, które są pod naszą jurysdykcją, aby ukarać każdego, kto we wtorek otworzył sklep mięsny. Sto procent właścicieli się zastosowało (do zakazu - PAP)" - powiedział w dzienniku "The Indian Express" urzędnik miasta Gurgaon, graniczącego z Delhi.
Urzędnicy i policja od dwóch tygodni patrolują we wtorki targi w Gurgaon po tym, jak radni miejscy jednogłośnie zakazali otwierania sklepów i stoisk z mięsem na bazarach. "Dwóch policjantów przyszło sprawdzić, czy nasze sklepy są zamknięte" - opowiada w "The Times Of India" Mohammad Tahir, prezydent stowarzyszenia sprzedawców mięsa na bazarze Sadar.
"Otworzyliśmy stoisko z mięsem, ponieważ nie otrzymaliśmy jeszcze nakazu od władz miasta" - powiedział w dzienniku SM Verma, menedżer z supermarketu Le Marche na ulicy Golf Course w Gurgaon. "Jednakże urzędnicy odwiedzili nas dzisiaj (we wtorek 31 marca - PAP) i ukarali mandatem" - tłumaczy dodając, że supermarket zastosuje się do zakazu.
Według gazety supermarket jest popularny przede wszystkim wśród żyjącej w mieście społeczności koreańskiej oraz pracowników zagranicznych z Japonii, Chin i krajów Europy. "Gurgaon jest miastem satelickim Delhi. Jest tutaj wiele oddziałów zagranicznych firm, to bardzo kosmopolityczne i nowoczesne miasto" - opisuje swoje miejsce zamieszkania Anand Tiwari, który jest informatykiem. "Nie rozumiem, dlaczego radni mieliby zakazać sprzedaży mięsa we wtorek czy jakikolwiek inny dzień" - dodaje zdziwiony.
"The Indian Express" podał, że wniosek o wydanie zakazu pojawił się niespodziewanie na sesji rady miejskiej w połowie marca i został przyjęty jednogłośnie wraz z podniesieniem rocznej opłaty za prowadzenie sklepów z 5 tys. do 10 tys. rupii (ok. 270 i 540 zł) oraz mandatów za nielegalne sklepy z 500 do 5 tys. rupii (ok. 27 i 270 zł). Początkowo radni chcieli podnieść opłatę licencyjną do 50 tys. rupii (ok. 2,7 tys. zł).
Zdaniem radnych zakaz sprzedaży mięsa we wtorek ma związek z odczuciami religijnymi hindusów. "To jest moje osobiste przekonanie, że wszystkie sklepy mięsne powinny być zamknięte nie tylko we wtorki, ale wszystkie dni tygodnia" - powiedział "The Times of India" radny i wnioskodawca Ashwani Sharma. "Ludzie mogą kupić inne rzeczy, nie muszą koniecznie jeść mięsa. Nie zrobiłem niczego złego, żądając zakazu" - przekonywał.
"Ale jedzenie mięsa nie jest zakazane w hinduizmie" - dziwi się w rozmowie z PAP Jagdish Acharya, bramin i kapłan z miasta Pune w środkowych Indiach, wegetarianin. "To zależy wyłącznie od tradycji danej grupy społecznej albo osobistego wyboru. Hinduizm jest tak zróżnicowany, że nie można powiedzieć o zakazie jedzenia mięsa, z wyjątkiem wołowiny" - tłumaczy.
Wendy Doniger, światowej sławy amerykańska badaczka hinduizmu, przypomina w swoich książkach o spożywaniu wołowiny przez braminów u zarania hinduizmu. Zakaz spożywania mięsa dotyczył wtedy niskich kast, lecz trend z czasem się odwrócił.
"Jedzenie mięsa może być postrzegane jako coś nieczystego" - uważa Acharya. "Jednak podstawą hinduizmu jest tolerancja, nie tylko wobec innych wyznań, ale także nawyków żywieniowych sąsiadów" - podkreśla.
"Jak czyjąś wiarę może urazić to, co ludzie robią prywatnie? Stosując tę logikę, powinniśmy zamknąć sklepy z alkoholem w piątki" - skomentował na Twitterze Asaduddin Owaisi, deputowany reprezentujący społeczność indyjskich muzułmanów.
"Zakaz pozbawia osoby z innych społeczności możliwości konsumowania mięsa we wtorki, co nie tylko narusza zasadę świeckości państwa, ale też artykuł 14 indyjskiej konstytucji, który zapewnia równość dla wszystkich" - komentuje NS Babitha w indyjskim portalu prawniczym LiveLaw.in.
"Moim zdaniem to indywidualny wybór" - powiedział podczas głosowania nad zakazem komisarz administracji Gurgaon Vinay Pratap Singh, cytowany przez "The Indian Express". "Je jem (mięso), moja żona nie. Nie mogę jej zmusić ani ona mnie. Jeśli nie możemy tego ustalić w jednym domu, rada powinna przemyśleć decyzję dotyczącą całego miasta" - dodał.
Analiza specjalistycznego portalu IndiaSpend.com zajmującego się danymi, wskazuje, że powszechny wegetarianizm w Indiach utożsamiany z hinduizmem jest mitem. Oficjalne dane rządowe mówią o 80 proc. mężczyzn i 70 proc kobiet spożywających mięso w Indiach, gdzie ok. 80 proc. mieszkańców wyznaje hinduizm.
Nie oznacza to codziennego konsumowania mięsa. Co najmniej raz w tygodniu mięso je ok. 49 proc. mężczyzn i 43 proc. kobiet. "Wielu ludzi po prostu nie stać codziennie na mięso" - uważa Anand Tiwari.
Paweł Skawiński (PAP)
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?