Politycy i przedstawiciele władz Niemiec podają, że 90 proc. przestępstw na tle antysemickim jest popełnianych przez prawicowych radykałów. "Die Welt" twierdzi jednak, że incydenty są odnotowywane w nieprecyzyjny sposób, co utrudnia walkę ze zjawiskiem.
Armin Laschet, premier Nadrenii Północnej-Westfalii, wykazuje, że 90 proc. przestępstw wobec wyznawców judaizmu popełniają prawicowi ekstremiści, zaś tylko 10 proc. islamiści, skrajna lewica oraz pozostali. Dziennik podał, że poparły go inne polityczne zgrupowania, pozostali ministrowie kraju związkowego oraz komisarz Nadrenii ds. antysemityzmu. "Przesłanie jest jasne: to jest głównie nasz niemiecki tradycyjny antysemityzm, nie imigrancki" - napisano.
Władze oparły te wnioski na danych z Urzędu Ochrony Konstytucji w Nadrenii Północnej-Westfalii. Jego szef Burkhard Freier powiedział w rozmowie z "Die Welt", że w 2020 r. 92,6 proc. z 284 przestępstw wobec Żydów w kraju związkowym popełniono z motywów politycznych.
Dziennik informuje, że podobnie wyglądają statystyki prezentowane przez rządy pozostałych krajów związkowych oraz rząd federalny - wszędzie podaje się, że za 90 proc. ataków stoją skrajnie prawicowi ekstremiści, co sugeruje, że są nimi niemieccy ekstremiści. Jednak to wrażenie może być błędne. "Mogą za tym stać również skrajnie prawicowi Turcy, którzy nie marzą o Wielkich Niemczech, a o Wielkiej Turcji" - podano.
Żadne ministerstwo spraw wewnętrznych w kraju nie "zadało sobie trudu" rozróżnienia między antysemityzmem u radykalnie prawicowych Niemców a radykalnie prawicowych Turków - pisze gazeta. Ministerstwo spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii oświadczyło, że "w 2020 r. znacząca większość podejrzanych o przestępstwa tego typu była obywatelami Niemiec".
Komitet Żydów Amerykańskich (AJC) zwrócił uwagę, że statystyki są prowadzone w niejasny sposób. Szczególnie, że jedna z wytycznych ustanowiona w 2001 r. przez ministrów spraw wewnętrznych krajów związkowych oraz federalnego brzmi: "przestępstwa antysemickie należy rozpatrywać jako działania radykalnej prawicy, chyba że istnieją fakty świadczące wbrew tej motywacji".
Oznacza to, że jeśli motyw antysemickiego przestępstwa jest niejasny, policja odnotuje go jako przejaw prawicowego ekstremizmu, zamiast zarejestrować jako "niepodlegający klasyfikacji". Według AJC niejasności mogą dotyczyć nawet 50 proc. spraw.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...