Dziesiątki ultraortodoksyjnych Żydów starły się w środę z policjantami w Jerozolimie, protestując przeciw próbie zlikwidowania przez władze nielegalnej rzeźni. Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego i armatek wodnych, aresztowali pięciu uczestników zamieszek.
Władze podają, że sześciu policjantów doznało obrażeń, protestujący obrzucali ich kamieniami i jajkami, podpalali kubły na śmieci i benzynę wylewaną na ulice.
Zatrzymanym policja chce postawić zarzuty zakłócania porządku publicznego.
Do utarczek doszło w w słynnej dzielnicy Mea Szearim, która wygląda niczym dawny sztetl, żywcem przeniesiony z XIX-wiecznej Europy Wschodniej. Właśnie wtedy osiedlili się w niej przybysze żydowscy z terenów dzisiejszej Polski, Litwy i Białorusi. Po ulicach Mea Szearim chodzą mężczyźni poubierani w długie czarne płaszcze i kapelusze, a kobiety zakrywają włosy chustami.
Ultraortodoksyjni mieszkańcy dzielnicy toczą życie oparte na surowym przestrzeganiu zasad prawa żydowskiego i pilnym studiowaniu Tory. Najbardziej radykalni z nich całkowicie odrzucają zdobycze współczesnej cywilizacji, a nawet nie uznają państwa izraelskiego i jego praw, w tym nie płacą podatków - tak jak właściciele rzeźni, o którą protestujący walczyli z policją. Są bowiem przeświadczeni, że prawdziwy Izrael może powstać dopiero po nadejściu Mesjasza, który to ogłosi.
Radykalni wyznawcy tradycyjnego judaizmu potrafią zaciekle bronić swojego stylu życia. W ostatnich tygodniach podczas każdego szabasu (od zmierzchu w piątek do zachodu słońca w sobotę) blokują np. ruch na jednej z głównych ulic w centrum Jerozolimy. Zastawiają jezdnię kubłami na śmieci i atakują kamieniami przejeżdżające auta uznając, że zakłócają one religijne święto.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?