Drugi kalifat

Nigeryjska organizacja dżihadystów Boko Haram ogłosiła powstanie kalifatu w środkowo-zachodniej Afryce. Chrześcijanie znów muszą uciekać.

Świat mógł przyjrzeć się z bliska przywódcy Boko Haram dopiero w kwietniu tego roku, kiedy w Chibok (północny wschód Nigerii) doszło do porwania blisko 270 dziewcząt z miejscowej szkoły. Abubakar Shekau pierwszy wystąpił wówczas w internetowym wideo, z którego media zapamiętały głównie zdanie: „Porwałem wasze córki i sprzedam je na targu, w imię Boga”. Shekau mówił jednak wtedy dużo dłużej, raz krzyczał, raz szeptał, milczał, by w jakimś gwałtownym odruchu drapać się nagle po udach i głowie, i znowu krzyczeć i gestykulować, jakby opanował go jakiś niekontrolowany spazm. Niczego podobnego nie sposób zaobserwować np. u przywódców arabskich ugrupowań radykalnych, którzy próbują nadać sobie pewną charyzmę, budując w miarę spójny przekaz. Shekau jest bez wątpienia człowiekiem silnie zaburzonym psychicznie. A jednak rządzi dużym ugrupowaniem zbrojnym, które potrafi zmieniać taktykę w zależności od okoliczności i z powodzeniem dąży do opanowania całej północnej połowy olbrzymiego kraju.

Na początku lipca ukazało się kolejne nagranie. Shekau składał w nim gratulacje kalifowi Al-Bagdadiemu w związku z proklamowaniem przezeń Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii. 24 sierpnia Shekau poszedł jeszcze dalej – sam proklamował kalifat, budząc niepokój wszystkich sąsiadów Nigerii. Dziś jego armia jest już tylko kilkadziesiąt kilometrów od Maiduguri, milionowej stolicy północno-wschodniego stanu Borno. To miasto ma być przyszłą stolicą nowego państwa, które, oprócz muzułmańskiej części Nigerii, ma objąć północną część Kamerunu, zachodni Czad i Niger. Ofensywa właśnie się zaczęła.

Od Libii do Nigerii
„Boko Haram chce zniszczyć wszystko, co przypomina o obecności chrześcijan. Burzą lub palą kościoły. W zeszłym tygodniu w jednej z naszych parafii założyli sobie koszary.

Z okolicznych miejscowości uciekło 90 tysięcy katolików” – mówił 6 września biskup Maiduguri Oliver Dashe Doeme. „Jeśli Maiduguri padnie ofiarą ofensywy Boko Haram, dojdzie do niewyobrażalnej katastrofy humanitarnej”.

Rzecznik arcybiskupstwa stołecznej Abudży o. Patrick Tor Alumuku stwierdza ze smutkiem, że to, co się dzieje na północnym wschodzie Nigerii, „bardzo przypomina to, do czego doszło w Syrii i Iraku”. „Zaczęli od atakowania szkół pod pretekstem, że nie chcą zachodniej edukacji, potem uderzyli w posterunki policji, aż podnieśli poprzeczkę, atakując garnizony wojskowe. Zaczęli przejmować budynki administracji w kolejnych gminach. Gdzie indziej siali panikę, podkładając bomby na bazarach. Nic nie pozostawiono przypadkowi. To była działalność, która miała przygotować fazę, z którą mamy teraz do czynienia – szerokiego podboju terytorialnego. Ataki na kościoły i chrześcijan stanowią część tej strategii”.

Ojciec Alumuku przypomina, że „niedawno odkryto drogi finansowania Boko Haram – pieniądze pochodzą z arabskich monarchii Zatoki Perskiej, za pośrednictwem libijskiej AKMI. Te operacje finansowe nie wymagają nawet banków, wystarczą zwykłe kantory. To ta organizacja pomogła tak wzmocnić się Boko Haram, również bronią zrabowaną w libijskich arsenałach. Dżihadyści, którzy po opanowaniu „wyzwolonej” Libii zaatakowali Mali, po interwencji wojsk francuskich w tym kraju przenieśli się do północnej Nigerii, wzmacniając organizację Shekau. (…) Dla grup terrorystycznych, jak Al-Kaida, Nigeria stanowi fundamentalny cel, gdyż to jeden z największych krajów muzułmańskich na świecie. Doskonała baza wypadowa do ataku na sąsiednie kraje afrykańskie.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg