Gdyby europejskie elity myślały poważnie o bezpieczeństwie, większość salafickich meczetów już dawno zostałaby zamknięta. Salafizm jest zagrożeniem nawet dla samych muzułmanów.
Nie ma bardziej pokręconego modelu rozdziału państwa od Kościoła niż francuska laïcité. Alergia na obecność krzyża w miejscu publicznym nie przeszkadza, by prezydent przyjmował tytuł honorowego kanonika kapituły laterańskiej.
Nie da się mówić o statusie Jerozolimy tylko językiem polityki, z pominięciem religii. To dlatego konflikt dotyczący Świętego Miasta wydaje się politycznie nierozstrzygalny.
Pewnie dopiero przy końcu czasów dowiemy się, dlaczego akurat Jerozolimę Bóg wybrał na „swoje miejsce na ziemi”. Dziś wiemy tylko, że właśnie z tego powodu skupiają się tutaj największe emocje tego świata. Odczuliśmy je na własnej skórze.
Najstarszą księgą w języku arabskim nie jest Koran, ale chrześcijańskie księgi liturgiczne. O tym, co odkryli arabscy i francuscy naukowcy, nie dowiedzą się jednak uczniowie w Arabii Saudyjskiej.
Rosnąca liczba Żydów mesjanistycznych jest znakiem czasu i dla narodu Izraela, i dla Kościoła. To sprawa rodzinna.
Śmierć algierskich męczenników nie jest dowodem w sporze chrześcijaństwa ze światem islamu. Dekret o męczeństwie „ludzi Boga” to nie akt oskarżenia przeciw muzułmanom, tylko potwierdzenie radykalizmu Ewangelii.
Powstanie współczesnego Państwa Izrael i jego trwanie od 70 lat można zrozumieć wyłącznie w kategoriach cudu i znaków czasu.
Czy po ostatnich wydarzeniach w Strefie Gazy można bezpiecznie podróżować do Ziemi Świętej?
Dlaczego w żydowskiej deklaracji niepodległości zamiast przywołania Boga Izraela znalazła się „kompromisowa” formuła: „Pokładając wiarę w Opoce Izraela”?