Choć stopa narodzin należy na Tajwanie do najniższych w świecie, na oddziale położniczym szpitala w Tajpej tłoczą się ciężarne kobiety na wizyty lekarskie. W poniedziałek rozpoczyna się chiński Rok Smoka. Według ekspertów urodzi się w nim w Azji więcej dzieci.
Chińczycy wierzą, że dzieci urodzone w Roku Smoka obdarzone są siłą, a szczęście im sprzyja. Sam smok, przez wieki symbol zarezerwowany dla cesarza, uważany jest w chińskiej kulturze za znak wyjątkowo pomyślny.
Wzrostu narodzin spodziewają się nie tylko Chiny i Tajwan, ale także te azjatyckie kraje i terytoria, gdzie świętuje się chiński rok księżycowy: Japonia, Korea Płd., Singapur, Wietnam, Hongkong i Makau.
Niska stopa narodzin odzwierciedla postawę młodych par, które na pierwszym miejscu stawiają pracę i jakość życia, rezygnując z posiadania dzieci. Ale w Roku Smoka jest inaczej.
Przeprowadzony w Hongkongu sondaż wskazuje, że 70 procent par na tym półautonomicznym terytorium Chin chce mieć dziecko urodzone pod tym znakiem. Podobnie jest w Korei Płd., Wietnamie i Chinach, Singapurze oraz w Malezji, gdzie żyje duża chińska mniejszość.
Na Tajwanie "smocza" gorączka jest już w pełni: w lokalnych bankach można kupić okolicznościowe srebrne i złote monety z symbolem smoka. Wiele osób kupuje je z myślą o prezentach dla dzieci, które urodzą się w tym roku.
Dla Tajwanu, od dekady usiłującego doprowadzić do tego, by rodziło się więcej dzieci, Rok Smoka to prawdziwe szczęście. Choć w latach 50. Tajwan był krajem przede wszystkim rolniczym i kobiety rodziły średnio po siedmioro dzieci, w 2010 roku na jedną kobietę w wieku rozrodczym na wyspie przypadało już mniej niż jedno dziecko. Jest to poniżej poziomu zastępowalności pokoleń, jaką zapewnia wskaźnik powyżej 2,1.
Rok Smoka stanowi najwyraźniej skuteczną zachętę do prokreacji. 12 lat temu, w poprzednim Roku Smoka, wskaźnik urodzin na Tajwanie wzrósł do 1,7 dziecka na kobietę z 1,5 w 1999 roku. Podobnie było w Singapurze, gdzie liczba narodzin w "smoczych latach" 2000 i 1988 wzrosła o ponad 10 procent i gdzie w ostatnich latach wskaźnik dzietności wynosi tylko 1,15 dziecka na kobietę. W tym roku spodziewają się tam, że na świat przyjdzie co najmniej o 8 procent więcej dzieci.
Tajwański minister spraw wewnętrznych Ciang Ji-hua ma nadzieję, że na wyspie uda się podnieść wskaźnik dzietności do 1,2 nie tylko w Roku Smoka. Podziela ją odpowiedzialny w MSW za sprawy opieki nad dziećmi Wu Mei-jing, który zauważa, że w zeszłym roku na Tajwanie o 19 procent wzrosła liczba zawartych małżeństw. Według niego najwyraźniej w związku z pomyślnym dla szczęśliwego i długotrwałego związku małżeńskiego omenem - stuleciem powstania Republiki Chińskiej, jak oficjalnie nazywa się państwo tajwańskie.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...