Stoczona w 394 roku bitwa nad rzeką Frygidus uchodzi za starcie, w czasie którego wyznawcy rzymskich bogów ponieśli ostateczną klęskę.
O panowaniu chrześcijańskiego cesarza Teodozjusza I Wielkiego, który „wyznawał i propagował religię, która nie była religią większości poddanych” Imperium Rzymskiego - pisze Paweł Janiszewski na łamach miesięcznika „Focus Historia”.
Jak czytamy w artykule pt. „Boski wiatr”, Teodozjusz współrządził razem z nastoletnim bratem swej żony, Walentynianem II. Po tajemniczej śmierci Walentyniana pogańscy senatorowie Rzymu poparli Eugeniusza - cesarza-uzurpatora, który „stał się liderem pogan. Pod jego rządami zaczęto otwierać stare świątynie, składać ofiary bogom i obchodzić dawno nieodprawiane święta”.
Teodozjusz, jako obrońca chrześcijaństwa ogłosił edykt, w którym uznano chrześcijaństwo za religię panującą oraz zakazał wyznawcom innych kultów praktyk religijnych.
Zwolennicy uzurpatora Eugeniusza w horoskopach i wnętrznościach zwierząt zaczęli dopatrywać się oznak zwycięstwa w zbliżającym się starciu z chrześcijanami, na które wyruszyli z wizerunkami Herkulesa i Jowisza niesionymi na przedzie armii. Doznali jednak klęski w bitwie pod Frygidus m.in. za sprawą tytułowego „boskiego wiatru”.
Czy była to wiejąca i dziś adriatycka bora, która potrafi spychać samochody w przepaść i wyrzucać pociągi z torów?
Więcej na ten temat w kwietniowym numerze miesięcznika „Focus Historia”.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?