Nakręcony w 1994 roku przez Ermanno Olmiego film był jedną z pierwszych produkcji, które powstały w ramach międzynarodowego cyklu telewizyjnego "Biblia".
Za jego realizację opowiadali znani producenci związani m.in. z telewizyjnymi stacjami Rai Uno, ARD, ORF, France 2, czy BSkyB. Nic dziwnego, że realizację „Genesis. Księgi Rodzaju” powierzyli tak utytułowanemu twórcy, który na swym koncie miał już weneckiego Złotego Lwa za „Legendę o świętym pijaku”, a także Złotą Palmę, którą w Cannes otrzymało wyreżyserowane przez niego „Drzewo na saboty”.
Starotestamentalne historie Adama, Ewy, Abla, Kaina, czy Noego, Olmi opowiedział tak, jak na artystę kina przystało. W sposób oryginalny, poetycki, dotąd w filmie biblijnym niemal niespotykany.
Miast hollywoodzkiej wystawności na ekranie oglądamy… nomadów, pustynnych koczowników, którzy wędrują przez niekończące się, piaszczyste obszary. Jest wśród nich ciekawy wszystkiego malec, który dziwi się otaczającemu go światu i dociekliwie dopytuje np. o to, czym jest padający z nieba deszcz, rozwiewający mu włosy wiatr, czy też zapadająca nocą ciemność.
Odpowiedzi udziela mu najstarszy z nomadów, a robi to w formie długiej, wielowątkowej opowieści, streszczającej pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju. Snutej przez niego biblijnej historii z czasem zaczynają przysłuchiwać się także inni członkowie karawany, a my na ekranie oglądamy ich zafascynowane twarze. Ale nie tylko.
Gdy starzec zaczyna opowiadać o stworzeniu świata, reżyser pokazuje nam np. piękne pustynne pejzaże, oazy, zdjęcia żerujących w okolicy zwierząt, przelatujących nad obozowiskiem ptaków. Sporo tutaj także scen ukazujących koczowniczą codzienność, którym po prostu towarzyszy dobiegający zza kadru głos nomada-narratora. W drugiej części filmu oglądamy natomiast już fabularyzowaną (acz bardzo realistyczną) historię Noego i jego rodziny.
To „filmowa wersja Biblii bez pompy i fałszywego patosu” – stwierdził ks. Marek Lis w leksykonie „100 filmów biblijnych” (wyd. Rabid, 2005 r.) i uznał „Genesis. Księgę Rodzaju” za jeden z najlepszych, współczesnych filmów biblijnych.
Nie jest to może dzieło łatwe w odbiorze, ale dla starotestamentalnej opowieści, malarskich pejzaży i niezwykłych twarzy prostych mieszkańców Maroka, którzy pojawiają się przed kamerą, warto ten film obejrzeć.
Dystrybutorem „Genesis. Księgi Rodzaju” – wydanej u nas w ramach kolekcji Ludzie Boga - jest firma E-lite. Dodatkiem do płyty jest książeczka, zawierająca m.in. wprowadzenie do katechezy.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?