Dyskusje na temat religii w czasie spotkań wolnomularzy są zabronione. Masoneria postrzegana jest jednak jako ta, która zamierza zaprowadzić w świecie uniwersalną religię, a w swych obrzędach i ceremoniach znajduje się wszystko, co jest potrzebne, aby taki kult wprowadzić.
W doktrynie masońskiej Jezus Chrystus jest najczęściej traktowany na równi z wielkimi postaciami historycznymi, jak Arystoteles, Platon i Mahomet. Jezus był człowiekiem, „synem Józefa”, nie Synem Boga. Jeżeli Jezus stał się ideałem dla ludzi, to tylko dlatego, że połączył w sobie greckie, buddyjskie i żydowskie pojęcia filozoficzne i dogmatyczne. Historie Ewangelii są tak związane – według nich – z Chrystusem, jak inne religijne legendy, np. o Krisznie, hinduistycznym bogu, w którego życiu można znaleźć wszystko to, co wiąże się z dramatem Jezusa. Niekiedy masoneria ukazuje Jezusa jako wielkiego mistrza Zakonu, który wszystkich oświeca doskonałym światłem. Jest symbolem tego, co zdrowy rozsądek mówi nam o narodzeniu, życiu, śmierci i zmartwychwstaniu. Jest symbolicznym Logosem (Słowem Bożym). Dlatego na stronie z tekstem Prologu Ewangelii św. Jana Apostoła otwarta jest Biblia wyłożona w loży masońskiej. Jezus jest więc w tym znaczeniu pierwszym, doskonałym masonem[1].
Biblia jest traktowana jako jedna ze „Świętych Ksiąg” ludzkości, nie lepsza od Koranu, pism hinduistycznych czy też dzieł chińskich albo greckich filozofów. Nie powinna być ona, zdaniem masonów, interpretowana dosłownie, bo jej prawdziwe znaczenie jest ezoteryczne, ukryte przed większością, a dostępne jedynie dla nielicznych. Praktycznie masoneria bazuje także na kabale, średniowiecznej księdze magii i mistycyzmu.
Według doktryny masońskiej zbawienie jest kwestią samodoskonalenia, moralności, dobrych uczynków, łącznie z przestrzeganiem masońskich przysiąg i posłuszeństwem wobec wszystkich masońskich autorytetów. Możliwa jest więc deifikacja człowieka na ziemi jego własnymi środkami. Wszyscy profani (niemasoni), łącznie z samym Jezusem, błądzą, są ślepi i zagubieni w duchowej ciemności. Jedynie wtajemniczenie w stopnie i sekrety masońskie prowadzi z ciemności „w światło”, oczyszczając i zapoczątkowując nowe życie.
Modlitwy powinny być ofiarowane „Bóstwu”, „Wielkiemu Budowniczemu Wszechświata” i mają być „uniwersalne”. Muszą być stosowane przez wszystkich i nie powinny nikogo obrażać. Modlitwa „w imię Jezusa” nie może być odmawiana, gdyż może obrazić np. muzułmanów. Jeśli mistrz loży zezwoliłby na modlitwę w imię Jezusa, loża może być zamknięta, a jej statut cofnięty przez odpowiednią wielką lożę[2].
Różne stowarzyszenia wolnomularskie, choć różnią się między sobą wyraźnie w podejściu do zagadnień religijnych, wyznają swoistą, sobie tylko znaną i skonstruowaną przez nich samych religię. Opiera się ona na bardzo różnych fundamentach doktrynalnych, uciekając od jakichkolwiek stałych twierdzeń i dogmatów. Stąd wolnomularskie obediencje przyjmowały różnego typu stowarzyszenia czy ideologie. Zakładano np. loże synkretyczne, gdyż one pozornie najprościej tworzą wspólny świat religii. Same stawały się – z punktu widzenia religii tradycyjnych – wyrazem religii bluźnierczej[3].
Wolnomularstwo wychodziło naprzeciw wszystkim tym, którzy pragnęli wolności, równości i sprawiedliwości, zwodząc wizjami pokoju i tolerancją, która sprzeciwiała się oświeconemu despotyzmowi, nierówności społecznej, centralizacji bogactw w rękach nielicznych itp., tworząc loże o charakterze politycznym i społecznym. Wielki Budowniczy miał być dla tych idei jedynie dodatkowym elementem budowania „pokoju religijnego”.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?